sobota, 8 listopada 2008

Hania chora :(

Dopadło i nas, niestety... Zarazek zakatarzony aż mi jej żal, z noska się leje, z oczek się leje, marudna strasznie, kicha raz za razem - jesień nie ominęła Zarazka. Wczoraj wypróbowaliśmy metodę pt: "sprzedać katar Dziadkowi" jednak niestety bez spodziewanego efektu :/ Noc była ciężka, Hania budziła się z płaczem i spała bardzo niespokojnie, dziś Zarazkowa Mama miała do szkoły jechać, jednak bałam się, że Hania gorzej się poczuje a mnie przy niej nie będzie więc w domu zostałam. Rano wydawało się, że jest już lepiej, jednak z upływem dnia jakoś wydaje mi się, że jeszcze dzisiaj będzie ciężko. Najbardziej doskwiera mi fakt, że Zarazek tak bardzo broni się przy wszelkich czynnościach przy nosku wykonywanych, więc czuję się jak wyrodna matka jak jej nosek czyszczę :( Jakoś kiepsko zaczął się dla nas listopad...ale może później będzie lepiej ;)

2 komentarze:

kala pisze...

Będzie lepiej na pewno... zdrowia życzymy jak najszybciej :)

Magda pisze...

zdrówka życzymy. i nie całujemy, bo u nas to samo niestety...