środa, 8 lutego 2012

Z cyklu: pogawędki z Zarazkiem :)

Uwielbiam być drapana po plecach :) Pewnego razu Hania proponuje:
- Chodź mamusia, połóż się a ja Cię poswędzę :D
***
 Hania w ferworze zabawy woła do taty:
- Tata, bawimy się! Ty mnie łap, a jak mnie złapiesz to mnie poklapsuj!
***
Hania informuje:
- Jutro mnie nie będzie, dopiero we wtorek mnie będzie
***
Bawimy się w odgadywanie melodii, najczęściej tematów z bajek - ja nucę lub gwiżdżę, Hania zgaduje jaka to melodia. Zabrakło mi pomysłów i Hania zaczyna się niecierpliwić zbyt długim oczekiwaniem.
- Haniu, jeszcze chwilkę, próbuję sobie przypomnieć, jakie jeszcze bajeczki znasz - mówię
- Może "Fakty"? - podpowiada Hania zadowolona :)
***
To było jeszcze jakoś wczesną jesienią, ale ku pamięci ;)
- Kulwa jego mać! - zaklęła siarczyście oczywiście na całe gardło. Z radości, że złapała piłkę :/
***
Słowotwórstwo kwitnie - pojawił się m.in. nóg (zamiast noga), ok (zamiast oko) i ust (zamiast usta)
***
Rysujemy razem, rozmawiamy sobie. Hanię zebrało na zwierzenia i opowiada:
- Mamo, a wiesz, kto jest moim zonkiem (mężem) w przedszkolu? Przemek!


O rajciu, już się zaczęło??
***
Szukamy przeciwieństw.
- Ciasto jakie jest? S..... - podpowiadam.
- Smaczne! - odpowiada Hania uradowana.
- Smaczne też, oczywiście, ale i słodkie. A cytrynka jaka jest?
- Żółta!
- Żółtego koloru, zgadza się. A w smaku jaka jest? Jak smakuje? Jest kwa.... - próbuję pomóc
- Kwadratowa! 

Chyba musimy intensywnie ćwiczyć :)
***
Hania próbuje wynegocjować kolejną porcję słodyczy. Nie zgadzam się tłumacząc, że przecież dziś już słodkie jadła. Hania próbuje sobie przypomnieć:
- Co ja jadłam słodkiego...? Dżemik!
***
W jednym ze sklepów na szybie naklejona była kartka z prośbą, żeby szyby nie dotykać, do tego był wykonany zgrabny obrazek informujący o tym samym. Hania chciała się dowiedzieć, po co takie znaki są umieszczone, wytłumaczyłam że małe dzieci, że szyba może pęknąć i takie tam, Hania jednak rozwinęła wodze fantazji i podpowiada:
- Albo ktoś jest z Afryki i nie wie, że nie można dotykać...
***
Po powrocie z przedszkola Hania skarży się:
- Mama, a moja koleżanka Stefani powiedziała, że ja jestem stara i brzydka (!)
Zaskoczyła mnie bardzo tym stwierdzeniem więc jakoś bez namysłu odpowiadam:
- Następnym razem powiedz jej, że wolisz być brzydka i mądra niż ładna i głupia

Hania zmarszczyła nosek, nad czymś się intensywnie zastanawia i po chwili mówi:
- Wiem mama, może powiem jej "dupa"?

No i ręce mi opadły ;)
***
- Haniu, proszę wyrzucić papierki do kosza
- Nie chcem bo nie mam wolnych ręków.
***
Sprzątanie jest Hani zdecydowanie nie na rękę. Któregoś dnia przed deserem u babci proszę ją, żeby posprzątała ze stołu. Poszła do pokoju,po chwili jednak wróciła
- Przepraszam, ale ja będę jeść na kamapie - odpowiada Hania
- Haniu, proszę sprzątnąć ze stołu, na kanapie nie będziesz jadła żeby nie nakruszyć.
- Ale to się nie kruszy, przecież to jest sernik...
***
Czytam Hani bajkę
- ...i zdjął go lęk.
- Mamusia, a co to jest "golęk"?

Umarłam ze śmiechu :D
***
Oglądamy książeczkę z wizerunkami zwierząt. Na obrazku krowa. Hania zadaje różne pytania z gatunku "co to". W którejś chwili Hanię zaciekawiło wymię.
- Co to jest?
- To jest wymię. Krówka przez wymię daje mleczko.
- O, to tak jak ty mamusiu - odpowiada Hania uradowana :)

Ehh....
***
Czasem odgrywamy sobie scenki z bajek jednak z wymyślonymi tekstami i wydarzeniami. Któregoś razu na warsztat trafił "Czerwony Kapturek". Wilk już leży w łóżku babci i nagle...
- Wilku, zdemontowałem ci głowę bo jestem dziadkiem! - woła Hania basem
***
Tłumaczę Hani, do czego służą protezy - mówię, że kiedy ktoś ma chorą nóżkę albo rączkę, pan doktor zabiera tą chorą i zastępuje się ją protezą.
- Albo czasami jak nie ma nóżki to trzeba jeździć na wózku - dodaje Hania
Hania musiała poukładać sobie wiadomości. Zamyśliła się przez moment po czym mówi:
- Mhm... To czasami kiedy jest chora nóżka, to trzeba ją uciąc. Albo rączkę, albo główkę...

No z tą główką to pojechała ;P
***
A o czym dyskutują w przedszkolu Dzieci-Wiecznie-Głodne? Dowiedziałam się ostatnio.
- Mamusia, a Michalina mówiła, że w mieście jest otwarty nowy sklep. Gdzieś tam koło kościoła.
- A co to za sklep? Co w nim można kupić? - próbuję się dowiedzieć
- A nie wiem dokładnie. Kiełbasę jakąś czy coś
***
Michalina pewnego dnia, kiedy odbieraliśmy Hanię z przedszkola, poskarżyła się, że Hania była dla niej niemiła i doprowadziła ją do płaczu. W domu próbowałam dowiedzieć się, co zaszło. Hania opowiada:
- A Michalina też doprowadziła mnie do płaczu...
- I co, też płakałaś w przedszkolu? - pytam zaskoczona
- Tak, płakałam. Bo Michalina mi powiedziała - tu głos zaczął się Hani załamywać a usteczka wygięły się w podkówkę - że ja nigdy nie będę pielęgniarką, buuu...!

Dziecko kochane, znajdź sobie jakiś inny, lepiej płatny i bardziej szanowany zawód...
***
Gramy w "Zagadki Smoka Obiboka" - gra polega na rozwiązywaniu krótkich wierszowanych zagadek. Czytam zagadkę:
- Jaki to ptak, zgodnie z obyczajem starym, zdobi monety i sztandary?
- Kura! - odpowiada Hania zadowolona, że wiedziała.

No niestety, o orła chodziło;)
***
Wycieram kurze. Hania podchodzi i prosi o szmatkę dla niej.
- To wyczyszczę stół - wyjaśnia.
- Oj Haniu, szkoda że swojego pokoju tak nie czyścisz - odpowiadam.
Hania po chwili namysłu:
- Bo nie mam stołu.

W sumie racja - nie ma stołu w pokoju ;P
***
Zarazkowy tato oglądał program o związkach białych kobiet z czarnoskórymi mężczyznami. Mówi do Hani:
- Haniu, ale ty się nigdy nie ożenisz z Murzynem?
- Nie, nie ożenię się...Bo u nas nie ma w Świnoujściu Murzynów - odpowiada Hania.
- No ale są w innych miastach - w Szczecinie na przykład - kontynuuje tato
- Nie, ja się nie ożenię z Murzynem. Ja się ożenię z Rafałem -informuje Hania uspokajającym tonem
- A....z jakim Rafałem? - tato lekko zaniepokojony ;)
- Z Rafałem L......m - kontynuuje Hania.
Po czym dodaje tonem lekko rozmarzonym:
- Bo Rafał jest taaaki fajny... I będę miała fajnego chłopca ;)
***
Wieczór. Bezchmurnie, na niebie księżyc cieniuteńki jak przecinek. Hania zainteresowała się, dlaczego ten księżyc dziś taki malutki, tłumaczę więc najprościej jak potrafię, że Słońce, że Ziemia rzuca cień i dlatego tylko tyle księżyca widać. Hania przerywa:
- A to ja wiem! Bo Słońce jest tam, gdzie jest Mikołaj, a noc jest u nas, w Świnoujściu- kończy z miną znawcy.

Ja tu kombinuję, a dziecko już wszystko wie :)