niedziela, 26 września 2010

z cyklu: pogawędki z Zarazkiem :)

DZIECIĘCA LOGIKA :)

Hania założyła sobie swoje pierścionki na paluszki.
- Tyle mam pieścionków - mówi, pokazując 2 paluszki "ubrane" w pierścionki
- Ale ile to jest? - dopytuję - policzmy
- Laz, dwa - liczy Hania
- No więc ile masz pierścionków? - pytam ponownie
- Siedem - odpowiada dziewczynka zadowolona ;)

niedziela, 12 września 2010

przedszkole naprawdę rozwija :)

Hania za dziećmi była bardzo, już od dawna. Do niedawna jednak zostawała nieco "z tyłu" - robila to, co inne dzieci, nie była zbyt chętna do prowadzenia dłuższych rozmów, ważna była sama zabawa i tyle.

Teraz inicjuje zabawę, rozmawia, rozmawia, rozmawia, stała się śmielsza wobec obcych dzieci, opowiada o sobie ale i próbuje się dowiedzieć czegoś o towarzyszach zabawy. I naśladuje, naśladuje, naśladuje - oczywiście jest jej bez różnicy, że kolega ma 7 lat i jest o wiele sprawniejszy niż nasza dzielna 3-latka.

I uwielbiam słuchać nasze dziecko na placu zabaw - to od dziś.
- Cieś. Będzieś moją kolezianką/psijaciółką? Tak? Fajnie. Pociekaj, pociekaj! A jak maś na imię? Bo ja Hania. Kolezianko, pociekaj! Choć tu! I będziemy lodziną. Ale chłopaki nie, oni nie są nasią lodziną, tylko same dziewcinki... - i tak dalej, i tak dalej, i tak dalej :) I w ten sposób zjeżdżalnię opanowały dziewczyny, a chłopcy przez pewnie czas nie mieli na nią wstępu ;)



I bardzo zaczęła się nasza córka interesować niemowlętami w wózkach. Próbuje zajrzeć, popatrzeć, komentuje i opowiada co widziała
- Taka didia malutka, o taka (tu pokazuje paluszkami jaka to ta dzidzia mała była - gdzieś z 5 cm pokazuje ;) ). I miała ląćki takie, i oćka miała...

sobota, 11 września 2010

z cyklu: pogawędki z Zarazkiem :)

Jesteśmy pod domem- Hania w samochodzie, ja obok stoję. Hania sięga po kolejnego żelka. Postanowiłam zaprotestować:
- Haniu, nie zgadzam się żebyś jadła następnego żelka!
- Mama, ale tiko jeden - dla pewności pokazuje 1 paluszek - ostatni - dziecko próbuje negocjować
- Nie ma mowy, zjadłaś jednego, potem drugiego i ten miał być już ostatni. Schowaj żelki, proszę - nie poddaję się
- Mama, wiem! Zamkij dźwi to nie będzieś widziała jak jem - odpowiada Zarazek

Ot, znalazła sposób :)

*************************************************************************************

Na placu zabaw Hania zachwyciła się małą dziewczynką raczkującą od zjeżdżalni do huśtawki
- Taka didia mała - opowiada Hania chłopcu siedzącemu obok niej na karuzeli, chłopczyk gdzieś w wieku Hani
- To moja siostla - odpowiada kawaler

Hania po chwili namysłu zadowolona:
- A ja będę miała baciśka i będzie miał na imię Kubuś :D
*************************************************************************************

Podsłuchane na placu zabaw:
- A ja chodzę do pedśkola, wieś? Fajnie jest, są fajne deti... [dzieci]

Tak to Hania opowiadała o sobie nowo poznanemu koledze. Czyli jednak jej się podoba, uff... ;)

czwartek, 9 września 2010

nowa tradycja ;)

W ostatnim czasie dyżurne pytanie po przebudzeniu Hani nie dotyczy dnia tygodnia, jak wcześniej (Mamo, a dzisiaj jest potek? - tak było)

Teraz po przebudzeniu KONIECZNIE należy się dowiedzieć, czy:
- Mama, dzisiaj są Hubeta ulodzinki?

Codziennie. I codziennie tłumaczę, że jeszcze miesiąc. I w kalendarzu ostatnio pokazywałam. I na nic. Nasza "nowa świecka tradycja" ;)
- Czy dzisiaj są Hubeta ulodzinki?



A przedszkole w porządku. W poniedziałek po weekendzie było troszkę marudzenia, we wtorek mniej - dziś spoko.
A we wtorek po przedszkolu Hania przytuliła się do mnie, przywitała i mówi:
- Mama, tensiłam za tobą. Ale fajnie było w przedszkolu.

Może dlatego, że grupa zaczęła już wychodzić na plac zabaw?

Fajnego mamy przedszkolaczka :D

środa, 1 września 2010

nasz przedszkolaczek - dzień 1 i kolejne

Przedszkolaczek obudził się coś koło 6.30 - dziewczynka przybiegła do nas radosna jak skowronek z pytaniem, dlaczego jeszcze do przedszkola nie idziemy. Jakoś z przerwami dospała w naszym łóżku do 7.20 ;)
Została bez problemu, z relacji pani - była grzeczna, nie płakała, ładnie się zachowywała podczas leżakowania. Czyli super - jak narazie ;)


Już po pierwszym dniu w przedszkolu nauczyła się kilku rzeczy:

Rozbieram Hanię z brudnej koszulki. Jak zwykle brudną położyłam obok siebie na podłodze żeby zabrać ją do łazienki jak skończę, zaczynam zakładać dziecku czystą.
- Mama, nie jucamy na podłogę pani mówi - upomina mnie Hania srogim tonem :)

*************************************************************************************

Hania zrobiła siusiu i tłumaczy babci:
- Tejaz umyjemy jąki. Jak jobimy siusiu musimy umyć jąki, buzię, nosek, włoski i nóźki

Lekko się zagalopowała z tym myciem, ale zasadę przyswoiła :)


*************************************************************************************

Raptem zaczęła sama sobie radzić - dotychczas to był mały leniuszek jeśli o samodzielne ubieranie chodzi, teraz denerwuje się kiedy chcę jej pomóc i komentuje lekko oburzona:
- siama sobie dobzie jadzę!



A kiedy wychodziłyśmy z przedszkola zaczęła oczywiście pakować do domu wszystkie swoje rzeczy - łącznie z ubraniami na zmianę i kapciuszkami :) Ale to norma, dziewczynka ma bardzo silnie rozwinięte poczucie własności




Czwartek i piątek minął podobnie - bez żadnych problemów. Po tych 3 dniach w przedszkolu Hania podśpiewuje piosenki, których się tam nauczyła, mówi rymowanki, których nie uczyliśmy jej w domu (pałka-zapałka, dwa kije, kto się nie schowa ten kryje; albo: ene due rabe, połknął bocian żabę, raz-dwa-trzy, gonisz ty). Nie trzeba jej przypominać o konieczności mycia rąk. CHętniej odkłada na miejsce swoje rzeczy. Podsumowując - pozytywnie jak narazie :)

No, może poza tym, że walczymy z katarem. Ale tak sobie myślę że to nie z przedszkola tylko po spacerze zmarzła dziewczynka. Mam nadzieję, że szybko minie bo będzie nerw jeśli w poniedziałek do przedszkola nie będzie mogła pójść ;)