poniedziałek, 29 listopada 2010

z cyklu: pogawędki z Zarazkiem :)

Wojtek ma skłonności do ulewania, zdarza mu się to bardzo często, więc również często Hania słyszy, że "Wojtkowi się ulało". Któregoś razu Hania siedzi obok Wojtka, coś tam rozmawia do niego, w pewnym momencie woła:
- mamo, mamo, jesteś potsebna, Wojtkowi się wylało!

***********************************************************************************

Hania chora ostatnio. Nie dosyć że kaszle i ma katar jak diabli, to jeszcze jakieś problemy żołądkowe się przyplątały. Biedna taka ta nasza dziewczynka. Dziś szykując się po zakupy pytam Hani, co chciałaby żeby jej kupić na poprawę humorku. Hania odpowiada:
- Pana Montana* chcę. Takie jak Majika miała. W Losmanie jest, takie cukielećki w pudełku. Takie pudełko jest i tam jest namalowana pani i pise: Pan Montan


*Hania miała na myśli Hannah Montana - nie zna filmu i pewnie gdyby nie Marika z przedszkola nie miałaby pojęcia, że takie "cudo" istnieje. Ale ten jej "pan montan" powalił mnie na łopatki :D

niedziela, 28 listopada 2010

nasz siłacz i jego aysystentka




Męczą dziecko... ;P



Dobrze, że do babci poszliśmy...

...mam przynajmniej zdjęcie z dziećmi ;)

Milczeniem pominę fakt, że znowu zostałam "ucięta" :/

Posted by Picasa

Pierwsza Haniutkowa impreza :)

Samodzielnie przygotowana ;)




nasze dwa dzidziusie :)

- Haniu, podejdź tu proszę
- Nie jestem Hania, jestem dzidzia! - odpowiada Hania z udawanym oburzeniem


Nasza córka przechwyciła 2 smoczki, których młodzież nie używa, w takich momentach ciągnie smoka z zapałem, raczkuje po podłodze oraz "gaworzy"

Co najśmieszniejsze - w dzieciństwie mimo moich najszczerszych chęci Hania smoczków nie tolerowała i nigdy nie nauczyła się z nich korzystać. Raczkowała też niezbyt długo, najpierw zaczęła chodzić przy meblach/trzymana za rączki, potem na bardzo krótko przyszedł etap raczkowania. Jak widać teraz nadrabia "straty" dziewczynka :)






Ehh...

Przyszła zima, wyciągnęłam więc z szafy czapkę i szalik. Ubrałam się w ten zestaw wychodząc z Hanią i Wojtkiem na spacer.
- Mamo, dejmij tą tapkę, wyglądasz jak stala babcia (?!) - rzekło moje starsze dziecko z krytyką w głosie


Zdjęłam. I oddałam babci Lucynce. Muszę sobie nowy zestaw na tą zimę kupić ;)

miesiąc



Czas płynie... Niedawno Wojtek skończył miesiąc.

I jest zupełnie inny niż Hania w jego wieku.
Korzystamy ze smoczka - z umiarem, ale Wojtek go akceptuje. Zasypia sam w łóżeczku lub na leżaczku, chociaż zdecydowanie fajniej jest z mamą lub tatą :) Kiedy jest najedzony nie ma też problemu by poleżał sobie sam w łóżeczku/na leżaczku, rozgląda się wtedy, a kiedy już mu się dłuży - woła. Zaczyna się interesować karuzelą zawieszoną nad łóżeczkiem. Jest silnym chłopcem, dźwiga główkę leżąc na brzuszku. Nie wiem na ile to możliwe ale chyba zaczyna gaworzyć? Kiedy śpi nie przeszkadzają mu hałasy, przespał nawet wrzaski Hani :) Do wózka można odłożyć go nie śpiącego, rozgląda się wtedy i nasłuchuje, po czym zasypia. Śpi dopóki rusza się wózek - nawet w miejscu :) Zajada mleczko z piersi, jak narazie nie wymaga dokarmiania. Ważony był w wieku 3 tygodni i od najniższej wagi w szpitalu przybrał przez ten czas 580 g - czyli fajnie :)


Dla małego porównania - Hania tolerowała raczej tylko ręce rodziców, w domu musiała panować niemal absolutna cisza, do wózka trzeba było wkładać ja kiedy usnęła bo inaczej był jeden wielki wrzask ;) No i spacery tylko po cichych rejonach miasta, wybudzało ją nawet szczekanie psa czy tupot końskich kopyt po asfalcie :) Tylko główkę unosiła tak szybko jak Wojtek.

A niby dwoje dzieci tych samych rodziców - ciekawe czy dalej też będą się tak pięknie różnić. Nasze szkraby kochane :*




piątek, 19 listopada 2010

dziecięca szczerość

Siedziałyśmy z Hanią i spadła mi na podłogę gazeta. Schylam się, żeby ją podnieść.
- Mama, nie, ja podam, ty maś jeście duzi busiek!

Że niby mam jeszcze duży brzuszek ;P Na nic tłumaczenia że jednak nie do końca :)
I znowu mnie córka sprowadziła na ziemię. Czas się zapisać na jakiś aerobik czy coś... ;P

Hania - fotograf

Hania wprost uwielbia robić zdjęcia. Najlepiej moim aparatem - mimo tego, że ma własny, jednak taki "dorosły" jest naj naj naj.
Przyznać muszę, że ma rękę do tych zdjęć :) Czasem gubi perspektywę, jednak czego oczekiwać jeśli ma się tylko metr wzrostu ;P

Poniżej - próbka Zarazkowych dzieł








- Haniu, ale teraz chyba troszkę mamę ucięłaś?
- Eeee...Nie, tylko tosiećkę. Ale Wojtuś jest cały!

Oj tak - czas poznać swoje miejsce w rodzinnej hierarchii ;)


jesiennie spacerowo

Już nawet do prowadzenia wózka robi się kolejka chętnych...


co robią nasze dzieci nocą...

Godzina była już słuszna - 0.25

Hania jak na grzeczną dziewczynkę przystało pogrążona we śnie :)



Wojtek natomiast bawił się w najlepsze :) Gdzieś od 22.00 :/





Usnął jakoś po 1.00. I oczywiście niedługo potem obudziła się Hania.
Bo super jest być rodzicami dwójeczki ;P



mały chłopczyk w necie :)




z cyklu: pogawędki z Zarazkiem :)

- Haniu, a gdzie pracuje mama?
- Mama nie pacuje, nie musi juś (!) - zaznaczam, że na emeryturze nie jestem ;P
- A kiedy jeszcze chodziła mama do pracy to gdzie pracowała?
- W pitalu [szpitalu]
- A tato gdzie pracuje?

Hania po dłuższym zastanowieniu:
- W pacy!

czas zacząć uważać na słowa

Na te wypowiadane w obecności Hani ;)

Jakiś czas temu rozmawiałam z Zarazkowym tatą o tym, że niektóre dzieci w Hani wieku mają bardzo brzydkie ząbki. U Hani w grupie też jest taka dziewczynka - tato próbował sobie jej imię przypomnieć i przewinęło się jakoś imię Krysia (też Hani koleżanka). Hania była w pobliżu zajęta zabawą (tak nam się wydawało przynajmniej)

Następnego dnia po tej rozmowie tato odbiera Hanię z przedszkola, dziewczynka w szatni opowiada:
- Tata, ja powiedziałam Kisi ze musi myć ząbki, ale ona mówi ze myje ząbki, wieś tata?

Nadmienię, że Krysia z mamą siedziały obok ;)

No to mamy nauczkę - przyszła era "gumowego ucha" co to niby nie słyszy a wszystko przyswoi :) Szkoda że nie słyszy kiedy prosimy o poskładanie swoich rzeczy do szafki ;P

niedziela, 7 listopada 2010

nasze główne zajęcie ostatnio - przytulanki :)














- Mamooo, choć, telaz ja zlobię Ci zdęcie!


nasza modelka :)

Tak się wystroiła specjalnie dla babci - na kawkę z tatą szli :)
Bo ostatnio już nie ma nawet dyskusji jeśli chodzi o strój - albo się Hania ubiera w to, co sobie wymyśliła, albo zaczyna się awantura :) Zwykle zostaje to, co sobie sama wybrała - a niech decyduje, proszę bardzo. No, chyba że wymyśli krótkie spodnie i letnią bluzkę, wtedy interweniujemy


Posted by Picasa

pierwsze występy w przedszkolu

Hani grupa w przedszkolu obchodziła Tydzień Marchewki :) Na zakończenie zorganizowano wspólne zajęcia dla dzieci i rodziców oraz mini-występy Maluszków.
Dzieci były wspaniałe, zabawa świetna - robiliśmy ludziki z marchewek. Wzruszyłam się kiedy popatrzyłam na moją bawiącą się i śpiewającą córeczkę. A pod koniec listopada ma się odbyć Pasowanie na Przedszkolaka - chyba muszę sobie przygotować zapas chusteczek bo to będzie dopiero wzruszające wydarzenie :)











A to nasza Marchewkowa Panienka :) Robiona troszkę szybko i niestarannie ale Hania bardzo się do domu spieszyła, do Wojtusia :)


z cyklu: pogawędki z Zarazkiem :)

Hania coś tam przeskrobała i została odesłana do swojego pokoju. Kilka razy próbowała ominąć naszą decyzję i wchodziła do naszego pokoju, za każdym razem była odprowadzana z powrotem do siebie. Za którymś kolejnym razem kiedy tato poprosił Hanię o wyjście do swojego pokoju, usłyszeliśmy jak ze złością komentuje do siebie:
- I znowu to samo!



Się dziewczynka zniecierpliwiła ;P