wtorek, 26 lutego 2013

Dzień Babci i Dziadka w przedszkolu

W tym roku, oprócz wierszyków i piosenek, dzieci przygotowały przedstawienie. Hania została obsadzona w głównej roli, w przygotowaniu stroju brał udział nawet Wojtuś i wszystko było super do momentu rozpoczęcia przedstawienia. Hania wprawdzie powiedziała wszystko zgodnie ze scenariuszem, jednak trema zblokowała ją do tego stopnia, że poza recytowaniem własnej kwestii nie wykonała niemal żadnego ruchu - nie uśmiechała się prawie, nie tańczyła, nawet nóżkami ledwo tupała ;) Narazie z aktorstwem jest jej zdecydowanie nie po drodze ;)










Zabawa Choinkowa

W tym roku na Choince u taty w "byłej" pracy Hania wybawiła się świetnie - potańczyła, poskakała, brała udział we wszystkich konkursach a na koniec Mikołaj - czego chcieć więcej ;) Wojtek jakoś nie miał dobrego dnia - był wyraźnie speszony światłami, głośną muzyką, ilością dzieci i ich rodzicami, wskutek czego niemal całe 2 godziny spędził u mnie na rękach lub w najlepszym razie przyklejony do mojej nogi. Tak więc zbyt wielu fajnych zdjęć nie miałam możliwości zrobić



 




 




Miał zamiar wyjść z łóżka i przyjść do nas

I skończyło się jak u Brzechwy: nie zdążył, zasnął :)



uszkowa brygada :)

Od pewnego czasu mam dwóch pomocników, co w naszym przypadku maleńkiej kuchni sprawia pewne problemy. U babci za to radzili sobie znakomicie :)










Mikołaj oczywiście też był - w grudniu ;)

Taaaak, wiem - opóźnienie jak jeszcze nigdy dotąd :)





Wojtek nie miał humoru i za nic nie chciał iść sam, więc i babcia się załapała - niestety tylko na zdjęcie, prezenty były tylko dla dzieci :)



Wspomnienie zimy

Zima w tym roku za bardzo nam nie dokuczyła na szczęście, chociaż dzieci z pewnością ucieszyłyby się z większej ilości śniegu. Szczególnie, że kiedy już śnieg spadł, albo jedno albo drugie chorowało - przez co nie mieliśmy zbyt wielu możliwości odbycia zimowych spacerów, niestety. Ale kilka razy się udało, o czym poniżej ;)













 













Dzieciaków rozmówki

Hania mówi coraz poprawniej, czasem zdarzy jej się jakaś zabawna wpadka ale nie są to częste sytuacje. Wojtek rozgaduje się coraz bardziej, mówi coraz więcej słów, jednak jest leniuszkiem i bywa, że z szelmowskim uśmiechem pokazuje paluszkiem czego chce zamiast spróbować powiedzieć. No ale w sumie po co się przemęczać skoro rodzice i tak zrozumieją? ;)

Wojtusiowy słowniczek:
- tutu - pociąg
- hau - piesek
- mniaum, cici - kotek
- kak - tak
- nio - stosowane zamiennie z "kak" ;)
- popom - pompon
- brrrm - auto
- plum - rybka
- tać - stać
- top - stop
- oła - woda
- juś, jusz - już
- gol - gol, ale i piłka
- lulu - bohater ulubionej bajki
- lala - lala, dziewczynka
- tu, tam - wskazanie kierunku
- pamy - pani
- ty - Wojtek, ja
- hej - hełm
- kak - kask
- pupu - serce
- puk puk - młotek
- pam - pan
- ham - sam, ale też strażak Sam i SamSam ;)
- pu - coś na kawałki ale też gdy chce "dokładkę" czegoś (nie tylko jedzenia ale też np. kolejną bajkę)
- Pop - Bob budowniczy
- kok - skok
- mi - my
- ninia - dynia
- sy, tey, tant - 3,4, start!
- koj - koń
- kiki - kucyki


Pogawędki z Zarazkiem :)

Na śniadanie zrobiłam smażony chleb moczony w jajku, który dzieci bardzo lubią. Hania jednak lubi, gdy jajka jest tylko minimalna ilość - na jednaj z kromek było, według niej, zbyt dużo jajka, więc informuje mnie:
- Mamusia, ja tego chlebka nie zjem tylko Wojtusiowi dam, bo tam jest takie widzialne jajko :)
***
Jakiś czas temu Hania głośno i bez zastanowienia skomentowała wygląd otyłego pana mijanego na ulicy, po tym zdarzeniu tłumaczyłam jej czego mówić się nie powinno, i dlaczego.

Po kilku tygodniach mijamy na ulicy mocno otyłą panią jadącą na rowerze. Po krótkiej chwili Hania zaczyna rozmowę:
- Mama, a prawda, że nie wolno za dużo jeść?
- Prawda - odpowiadam
- Bo jak się za dużo je to wtedy można być za grubym, prawda?
- Tak.
- Tak jak ta pani, widziałaś mamusiu? Za dużo jadła i była za gruba i nie mogła jechać na rowerze - kontynuuje Hania
- Haniu, no ale przecież pani jechała na rowerze, prawda?
- No tak, jechała, tylko...tak trochę wystawała - tu sekunda namysłu - po bokach...

Dziecięce pomysły nigdy nie przestaną mnie zadziwiać ;P



sobota, 23 lutego 2013

Jesienny wyścig

Odbył się pod koniec października. Przegranych nie było, obydwa auta były równie szybkie :)









Moooooocno zaległe...

...ale przeglądając bloga uświadomiłam sobie, że nie odnotowałam faktu naszych (Wojtusia 2. a moich 35.) urodzin - naprawiam więc błąd ;)