środa, 28 stycznia 2009

samodzielność - odsłona 5




Zarazkowa Mama dojrzała do tego, by pozwolić Haniutkowi na samodzielne jedzenie kaszy :) Korzyść obopólna - Zarazek szczęśliwy, Matka ma kilka minut na poczytanie gazety na przykład :D

próg zdobyty!




Zarazek pokonał ostatnią przeszkodę na drodze do - dotychczas niedostępnej dla niej - kuchni i łazienki :D Teraz najlepsza zabawa to przechodzenie przez próg w jedną i drugą stronę :)

a ja się wcale nie chwalę, ja po prostu mam talent :)



I nie ważne, że pianino rozstrojone ;) Następca Chopina (Szopena?) nam rośnie, bez dwóch zdań :) Bo talent to Zarazek ma po mamusi :D

sobota, 24 stycznia 2009

zdania

Zarazek zaczyna tworzyć swoje pierwsze zdania :) Narazie dwuwyrazowe, ale jednak rozwija się dziewczynka :)
Jakieś dwa tygodnie temu podczas obiadu (jadła Hania i Haniutkowy Tato, Mama chora była więc nie jadła). Zarazek patrzy, myśli, po czym odzywa się:
-tata mniam (pokazując paluszkiem na tatę), meme (czyli Hania) mniam (pokazując paluszkiem na siebie), mama mniam nie (pokazując na mnie) :D

Wczoraj natomiast Zarazkowy Tato do pracy po południu pojechał samochodem, Zarazek dopytywał się co jakiś czas o tatę i tłumaczyłam jej, że tato do pracy pojechał. Po kolejnej mojej odpowiedzi Hania mówi: tata - tu gest rączką "papa" - brrrm :)

A niedługo zaczną się trudne pytania ;P

przebudzenie



Postać - prawie jak z horroru, ale to naprawdę Hania :D Zegar w tle nie chodzi, było po północy kiedy Dziecko się za Mamą stęskniło więc przyszła do mnie taka przebudzona, rozczochrana, kochana dziewczynka :D Wrażenie niesamowite :)

piękna była wiosna tej zimy









Styczniowy dzień. Cudowny. Aż żal byłoby w domu siedzieć. Jak na plac zabaw to Zarazek tak średnio ubrany, ale to w drodze od lekarza było więc Mamie można wybaczyć ;)
Po raz kolejny przekonałam się, że dziecko nam dorasta - wszędzie sama, sama, sama...I taka już sprawna jest :) I niczego się nie boi :D

mamusia ;)





Mam w ostatnim czasie towarzyszkę spacerów :) Troszkę jeszcze nieporadnie się swoim dzieckiem zajmuje, bywa, że eksmituje dziecko z wózka nie wiedzieć dlaczego, jeździ po wszelkich dostępnych krawężnikach, dołach, wertepach i kałużach, jednak radzi sobie coraz lepiej :) I tak spacerujemy sobie - ja (czasem Babcia) z pustym wózkiem, Hania często też z pustym...Jednak dzięki takim spacerom znacznie się zmniejszył problem buntu (bo Hania ma inne zdanie w temacie kierunku, w którym idziemy ;) ) a poza tym ona wygląda po prostu cudownie :) Taka mała mamusia :D

Wiklinowy wózek używany jest w domu, taka składana spacerówka na dwór jest idealna - kiedy Zarazek nudzi się już prowadzeniem swojego wózka, można szybciutko spacerówkę złożyć i wrzucić do kosza na zakupy ;) Inna sprawa, że czasem rozkładam i składam Haniutkowy wózek kilka (naście?) razy w trakcie wyjścia, taką to zmienną kobietkę mamy w domu ;P

"muzeum"





Niedaleko od naszego domu jest stoisko z różnymi takimi "pierduszkami". Hania traktuje ten stragan jak muzeum - ogląda, zwiedza, tuli się do gipsowych figurek, komentuje po swojemu, próbuje się do mebli przymierzać... I zwiedza, zwiedza, zwiedza, i nie można przejść obok nie zachodząc i nie oglądając bo się Zarazek upomina albo sam idzie pooglądać :)

pierwsze strzyżenie



Pierwszego strzyżenia Haniutkowych włosków podjęła się Mama - nie bez obaw, jednak czas ku temu był już najwyższy ;) Cała operacja trwała może z 2 minuty, Zarazek zaopatrzony przezornie przez Mamę w pilota i telefon komórkowy nawet nie zwrócił uwagi, że coś tam przy włoskach Mama majstruje. Efekt może nie jest porażający, jednak Zarazkowe włoski zyskały troszkę ładu i kształtu :)



piątek, 23 stycznia 2009

tea time




Zostałyśmy - z Zarazkową Babcią - zaproszone na herbatkę. Gospodyni cierpliwie szykowała, nalewała, przelewała, mieszała, próbowała...Chyba przyszedł czas na pierwszy własny Haniutkowy komplet filiżanek :)

dorosłe śniadanko




W ostatnim czasie jest na fali chlebek z serkiem homogenizowanym :) Mniam...Pyszota - co widać :D

super zabawka






Nie raz słyszałam/czytałam, że zabawki mają być proste, tanie, najlepiej z tego, co mamy "pod ręką". Zarazek też słyszał (przynajmniej na to wygląda). Wzięła sobie dziewczynka te rady do serca i znalazła zabawkę idealną - można za nią pobiegać, można rozwijać/zwijać, można składać i rozkładać...pomysłom nie było końca. Pomyśleć tylko, jak my, dorośli, jesteśmy ograniczeni używając papieru toaletowego do jednego tylko, znanego powszechnie, celu :D

a jak się Mama postara to i kucyk się znajdzie ;)


Kucyk mikrych rozmiarów, ale jest :) Tylko do zdjęcia, szkoda Zarazkowej główki na takie eksperymenty ;) Ale latem jak nic będę kitki czesać :D

nareszcie! era spineczek nadeszła!





Wreszcie i ja doczekałam się spineczek na łepetynce mojej córeczki ;) Początki były trudne, bo włosków trochę mało i Zarazek denerwował się przeokrutnie kiedy spineczki upinałyśmy, jednak już dziewczynka przywykła i teraz sama przynosi spinki żeby jej zapiąć :) Wprawdzie mają one bardziej znaczenie dekoracyjne niż praktyczne bo wiele można o Hani włoskach powiedzieć ale raczej nie to, że wymagają podpinania, niemniej jednak Hania wygląda przeuroczo w spineczkach :)

czyścioszek






Babcia Lucynka ma chusteczki do nosa, takie materiałowe, jak to się kiedyś używało ;) Liczenie tych chusteczek to jedno z najbardziej lubianych przez Zarazka zajęć. Ostatnio jednak Hania nauczyła się, że w chusteczkę dmuchamy nosek. Skutek posiadania tej wiedzy jest taki, że przy okazji liczenia chusteczek, Hania wydmuchuje nosek w KAŻDĄ z nich, a jest ich ponad 20 :) Pojętna dziewczynka :*

po co Tacie córka ;)






Jak widać - dokarmi, zadba o Tatusia, śniadaniem się podzieli... Z taką córeczką Tatuś nie zginie :D

poniedziałek, 19 stycznia 2009

słowniczek :)

Pod takim tytułem będę wpisywać Haniutkowe nowe słówka - żeby nie umknęło :) A teraz z dnia na dzień coś nowego się pojawia :)

Dziś jest:
BA - jako babcia, ale też kiedy coś upadnie
BAJA - bajka oczywiście, ale Zarazek mówi "baja" tylko kiedy się zapomni ;)
OPA - hopa, kiedy Hania podnoszona jest na ręce albo kiedy podskakuje albo kiedy ona coś podnosi czy po schodach wchodzi itp:)
TA - tak Zarazek mówi, gdy coś wskazuje, w ostatnim czasie kiedy Hania chce cycusia pytam jej: a którego cycusia chcesz? Ona patrzy chwilkę to na jednego, to na drugiego, zastanawia się i mamrocze coś tam do siebie po czym z mega uśmiechem na buzi wskazuje paluszkiem na wybranego cycusia i mówi: TA! I dobrze wie dziewczyna, czego chce, kiedy dla sprawdzenia próbowałam dać jej nie tego cycusia, którego chciała, awantura była :D

żywieniowo ;)

Żywieniowo to Zarazek skomplikowany jest ostatnio. Może to zęby...? Buraczki, do niedawna ubóstwiane, są BE. Jajecznica, którą kilka dni temu Handzia Matce z talerza wyjadała do ostatniej okruszynki, w piątek już była BE. Dziś rano narobiłam się Dzieciakowi omleta, żeby miała dobre śniadanko, na wierzch trochę dżemu. Hanka dżem zlizała, omletem pluła na odległość. Ale za to ze smakiem zjadła CAŁĄ DUŻĄ BIAŁĄ KIEŁBASĘ :/ mocno przyprawioną czosnkiem i majerankiem. Lekkostrawne i wprost stworzone dla "półtoraroczniaka", co?Na obiad ziemniaczki i buraczki były BE, ale smażony mielony - to był szczyt Zarazkowych marzeń :) Z "dań" akceptowanych jest jeszcze ciasto z jabłkami, chrupki chlebek kukurydziany, misiowe jogurciki, suche płatki kukurydziane. Rączki wyciągła też po likier, który Zarazkowa Mama sączyła z okazji imienin, a kiedy nie chciałam jej dać pokazywała, że ona tylko na paluszek chce spróbować ;) Bosko po prostu. Jutro na obiad zrobię Dzieciakowi golonkę w piwie, znając Handzię bardzo by jej smakowało ;)

piątek, 16 stycznia 2009

takie tam ;)

Hania bardzo dużo próbuje powtarzać słów, z różnym skutkiem ale dzielnie próbuje, ostatnio słowo kulki na tapecie, tak fajnie to mówi, jakoś tak "kiliki" :D dzisiaj w telewizorze piłkę zobaczyła i też paluszkiem pokazując "kiliki" wołała A kiedy chce bardzo bajkę obejrzeć, mówi jaką - albo "ODA" lub (od wczoraj) "KHHHODA" (czyli Clifforda), albo "BCIA KLA" ( Bracia Koala) :)

Jest coraz bardziej samodzielna - do tego stopnia, że nauczyła się sama włączać sobie telewizor i bajkę na DVD (z tego akurat średnio się cieszę )

No i zaczyna rozmawiać przez telefon, dotychczas raczej słuchała, co osoba "w słuchawce" do niej mówi, teraz odpowiada na pytania i opowiada po swojemu

Coraz sprawniej chodzi, nasze słynne szelki już w zasadzie nie są nam potrzebne. No i oczywiście nerwy pokazuje i histerie, ale do tego już przywykamy z Zarazkowym Tatą powoli A, i piszczy kiedy nie chcemy jej na coś pozwolić A dzisiaj sama osobiście kupiła sobie bułkę - pokazała pani w kasie, co ma w rączce, zapłaciła pieniążkiem, który jej dałam - resztę ja odebrałam

Tańczy jak tylko muzykę usłyszy, nauczyła się chodzić do tyłu i doskonali tą umiejętność na spacerach więc trzeba ją asekurować bo patrzeć za siebie jeszcze nie potrafi I nauczyła się obracać w kółko na tyle długo, żeby zakręciło jej się w głowie co sprawia jej bardzo wiele radości

Aha, i rozumie, że przed przejściem przez ulicę musi zatrzymać się i dać rączkę dorosłemu i jeśli tylko akurat nie histeryzuje z jakiegoś powodu to stosuje się do tej zasady

I śpiewa głośno na spacerach, ale śpiewanie takie "na całe gardło" odbywa się raczej na spacerach z Tatkiem, z mamą też śpiewa, ale to nie to samo

W międzyczasie na szczepieniu też byłyśmy Infanrix IPV+HIB, znalazłam na Zarazka metodę i daliśmy jej telefon do zabawy podczas badania i szczepienia i nawet nie zapłakała

moja duża, dzielna, kochana dziewczynka
A jutro robimy laurki na Dzień Babci i Dziadka :)

środa, 7 stycznia 2009

mała kobietka ;)










Dorasta nam dziewczynka...Ostatnio odkryła - przy znacznej pomocy Babci Lucynki - radość z malowania paznokci :D Najpierw wybiera kolor lakieru, potem Babcia maluje Zarazkowe paznokietki, a później Hania przejmuje pędzelek i lakier i maluje paznokcie Babci, swoje, Taty, Dziadka, Mamy, pluszowego Kubusia Puchatka i kto tam jeszcze jej pozwoli :) A, i oczywiście zaraz po pomalowaniu dzielnie dmucha ile sił w płucach, żeby się lakier nie rozmazał :D