poniedziałek, 28 czerwca 2010

dziecięca szczerość

Hania była dziś przed południem z babcią i ciocią na plaży. Bawią się, rozmawiają, a w którymś momencie Hania stwierdza:
- Ja taty nie lubię. Mamę lubię.
- Dlaczego? Przecież z tatą fajnie jest - próbują przekonać Hanię dorośli
- Bo tata jeśt staji. A mama ładna jeśt. [tato jest stary a mama ładna]


Żeby było "po równo";) Kilka dni temu Zarazkowy tato wypina brzuch
- Zobacz Haniu jaki tato ma brzuch, chyba dzidzia mieszka w taty brzuchu - żartuję sobie
- Nie, mama. Taty buchu dzidzia nie mieśka. Tata ma mały buch. Mama ma duuuuji, dzidzia w mamy buchu jest

Żeby było jasne - ja się nie wypinam. Zasadniczo wręcz przeciwnie ;P

czwartek, 24 czerwca 2010

kobieca intuicja?

- Haniu, jak myślisz, kto w brzuszku mamusi mieszka - chłopczyk czy dziewczynka? - pytam rano
- Dziecinka - odpowiada Zarazek po chwili namysłu dając "dzidzi" słodkiego całusa :)

Zobaczymy. Ja osobiście też myślę, że rośnie Hani siostrzyczka. Zarazkowy tato natomiast "obstawia" synka do pary :) A na jakiekolwiek pewne informacje musimy jeszcze poczekać ok. miesiąca - wczoraj podczas badania maluszek była bardzo wstydliwy i nie pokazał kim jest :)

Najważniejsze że zdrowo rośnie - nie ważne KTO :)

sezon plażowy uważamy za oficjalnie rozpoczęty :)

Pogoda dziś przecudna. Nie duszno, nie upalnie, lecz z lekkim przyjemnym wietrzykiem ale cieplutko. Ponieważ Zarazek rano szalał w przedszkolu, po południu poszłyśmy na plażę.

A woda jaka cieplutka - sama się zastanawiam kiedy zdążyła się tak nagrzać :) Oj, dziadek Mietek by się pokąpał... ;)







- Mamo popać, faga! [popatrz, flaga] - woła Hania wskazując paluszkiem gdzieś w morze
- Gdzie flaga kochanie? - dopytuję bo nic podobnego nie widzę
- Tam, mamo. Fage widzę. Popać! - tłumaczy Hania ciągle pokazując bliżej nieokreślony kierunek gdzieś w morzu

Patrzę, patrzę, wytężam wzrok. Wreszcie - jest! Dostrzegam mewę, Pomyślałam, że z daleka Hania pomyliła ptactwo z flagą

- Haniu widzę, ale to mewa jest
- Nie mamo, faga. Pać, mowię - nie ustępuje Hania

No dobrze. Patrzę, patrzę... I faktycznie! Ze 3 razy dalej niż ta moja nieszczęsna wypatrzona z trudem mewa, powiewa flaga na boi oznaczającej dozwoloną odległość od brzegu dla pływających :)

Chyba czas na mocniejsze okulary :)

przedszkolaczek

Od września Hania będzie pełnoprawnym przedszkolaczkiem. Jak się okazało Hania będzie w grupie z Paulinką, koleżanką z przedszkola do którego uczęszczała wiosną :) Ciekawe tylko, czy dziewczynki się pamiętają...


Dziś Panie z przedszkola zorganizowały dzień otwarty dla maluchów z udziałem sześciolatków. Niestety Zarazkowa mama była w pracy więc babcia miała okazję obserwować zabawę. Było bardzo fajnie. Każdy maluszek miał przydzielonego "opiekuna" z grupy starszaków. Były tańce, śpiewy, puszczanie baniek, gra w piłkę, bieganie, malowanie rączkami (i nie tylko), zabawa na przedszkolnym placu zabaw - Hania spędziła wspaniałe przedpołudnie. O tym że dzieci bawiły się świetnie niech świadczy fakt, że według zapowiedzi zabawa miała trwać od 12.00 przez ok 30-45 min a skończyła się po 13.30 z wielkim żalem dzieci tych starszych jak i tych młodszych.
Hania oczywiście do domu iść nie chciała, stwierdziła że ona w "kolu" z dziećmi woli zostać :)

Żałuję bardzo że mnie tam nie było - tym bardziej, że babcia zapomniała zabrać aparatu więc zdjęć niestety nie mamy :/ Poza tymi robionymi telefonem - Haniutkowe dzieło i Haniutek smutny bo do domu czas ;)



potek

Piątek (potek) to ulubiony przez Hanię dzień tygodnia. W związku z tym często (praktycznie od soboty do czwartku ;) ) tak sobie rozmawiamy:

-Mamo, dziś jest potek?
- Nie Haniu, dziś wtorek. Jeszcze środa, czwartek i już będzie piątek
- Ojej, śkoda...

- Mamo, potek jeśt?
- Nie, niedziela
- To ja potek poposię!

- Mamo, jeśt potek?
- Nie Haniu, poniedziałek
- Ale ja potek ciem!
- Ale Haniu, tak się nie da. Jeszcze wtorek, środa i czwartek musi minąć i wtedy piątek będzie
- Mamo wiem. Pociekaj, mam pomyśł. Ałi małi, poku pokuś, akadaba - i juś potek jeśt! [mam pomysł. Czary mary, hokus pokus, abrakadabra - i już jest piątek]

- A dlaczego Haniu tak bardzo piątek lubisz? Co takiego wyjątkowego w piątek się dzieje?
- Potek Hania mniama domku nasim, nie babti domku [w piątek Hania je śniadanie w naszym domku, nie u babci] - odkąd pracuję Hanię tato rano do babci odwozi, w piątki często chodzę do pracy na 13.00 więc jemy razem śniadanie

I wszystko jasne. Jeszcze troszkę, córeczko :*

poniedziałek, 21 czerwca 2010

tancereczka

Tańczyć Zarazek uwielbia. I śpiewać. Ale jak tak się zastanowić, taniec zdecydowanie wygrywa. Hania tańczy lub przynajmniej podryguje w większości miejsc, w których słyszy muzykę. W sklepie, na ulicy, na spacerze, w domu - gdziekolwiek :) Wymyśla sobie "układy", tańczą rączki, nóżki, pupa, kręci bioderkami. Genialna jest w tym co robi. I tak zastanawiam się czasem, czy właśnie w tym kierunku podąży w przyszłym życiu? Zobaczymy...

A, muzyka może być z każdego dowolnego gatunku - Hania doskonale odnajduje się w balecie, jak i w tańcu nowoczesnym ;)









(tutaj jak widać w roli głównej występowały nowe trampki Hani, którymi była tak zachwycona że nie zamierzała ich zdjąć nawet do spania ;) )

niedziela, 13 czerwca 2010

pogawędki z Zarazkiem :)

Babcia rozwiązuje z Hanią krzyżówkę.
- Pracownik szpitala... - czyta hasło do rozwiązania
- Mama! - odpowiada Hania zadowolona, że wie :)

sobota, 12 czerwca 2010

pogawędki z Zarazkiem :) "na żywo"

wreszcie i do nas przyszło lato :D


Możemy więc z przyjemnością spędzać wolne dnie na świeżym powietrzu. Chociaż w zeszłym roku o tej porze byłyśmy już po pierwszym moczeniu stópek w Bałtyku - teraz jeszcze na to za zimno. Chociaż po piasku na bosaka Hania już biegała ;)











Mama śpadeja pupi? Pupi Hani?

Koszulkę ze "Spajderem" Hania zobaczyła na wystawie i bardzo, ale to bardzo zapragnęła ją mieć. To nic, że nie ma pojęcia któż to taki ten Spajdermen ;) A ponieważ uwielbiamy spełniać marzenia naszej córeczki - oto jest. Jak widać zaraz po kupnie Hania nie zdejmowała jej z siebie nie tylko w ciągu dnia ale też do spania :)










Skuteczna ta koszulka - można śmiało biegać po suficie. Jak na "Śpadeja" przystało :)



już wiadomo, gdzie znika sernik z lodówki babci :)





Posted by Picasa

spacerek "konno"

Dla Hani i konia może i spacerek. Dla nas prawie jogging - w takim tempie dziewczynka na koniu pomyka :)











jak szybko zrobić zakupy

Nieźle dziewczynka kombinuje ;)


pogawędki z Zarazkiem :)

Wieczorem Zarazkowy Tato opowiada, że Hani spodobał się bardzo plakat wyborczy jednego z kandydatów na prezydenta. Tato kończy swą opowieść:
- I na tego pana zagłosuje mama
- Mama nie wie na kogo zagłosuje bo nie widzi odpowiedniego kandydata - odpowiadam
- Kadydananta? - dopytuje się Hania
- Tak Haniu, kandydata - potwierdzam
- Hania jeśt kadydananta - odpowiada dziewczynka z uśmiechem :)

Kto wie, kto wie...?

*************************************************************************************

Hania chce sama zejść ze stromych schodów
- Dobrze, tylko powolutku, uważaj - pouczam
- Śpokonie, mama - uspokoiła mnie córka dodatkowo wyciągając przed siebie rączkę w geście "nie martw się, dam radę" :)

*************************************************************************************

Podczas spaceru mijamy mężczyznę poruszającego się na wózku inwalidzkim.
- Pam jowej ma? - dopytuje Hania
- Nie kochanie, to nie rower. Pan ma chore nóżki i nie może chodzić, musi jeździć na takim wózku - tłumaczę dziecku
- Pam choją ma jewą nókę ci pawą? - docieka Zarazek

Zaskakuje mnie to u dzieci. Jeden problem wyjaśniony, nie ma co dalej wnikać. Trzeba wymyśleć sobie nowy problem do rozwiązania dla rodziców :)

*************************************************************************************

Hania stoi na promenadzie, słucha muzyki. Obok niej przeciska się kobieta z dziecięcym wózkiem niemal jadąc jej po nóżkach
- Pasiam sie mói! [przepraszam się mówi] - upomina Hania podniesionym głosem i z groźną miną :)

*************************************************************************************

"Indianie" przyjeżdżają do nas co roku, nigdy jednak Hania nie reagowała tak żywo jak dziś. Przy okazji popołudniowego spaceru miałyśmy okazję wysłuchać pierwszego w tym roku "koncertu" (pokazu?). Hania była zachwycona, stała zasłuchana dobre 30 minut, nawet wizja loda z posypką czy przejażdżki na samochodach nie zdołała jej przekonać do odejścia.
- Mamo, ja takie pamy nie idziała! [nie widziałam tych panów] - powtarzała z przejęciem co chwilę

Chętnie wrzucała też pieniążki do koszyczka. Najpierw poprosiła mnie o finansowe wsparcie, potem postanowiła sięgnąć do swojego portfela. Wrzucała pieniążki do czasu kiedy spostrzegła, że niechcący wrzuciła za dużego pieniążka (zamiast 20 czy 50 groszy wrzuciła złotówkę) - podeszła więc do koszyczka z powrotem odbierając co jej ;)

wtorek, 8 czerwca 2010

rodzina

Hania myje rączki przy zlewie w łazience. Przy okazji z uwagą przygląda się szczoteczkom do zębów i opowiada co widzi:
- To moja, Hani. To mamy, to taty - wskazuje po kolei prawidłowo. - Moja jodzina [rodzina]: mama, tata, Hania. I dzidzia. Dzidzia moja jodzina teś

Ehh, i znowu się rozpłynęłam :)

problemik ;)

- Mamo, chodź, pimy! - woła Hania gdzieś po obiedzie :)
- Idziesz spać kochanie? - miałam zamiar pogapić się w tv albo poczytać gazetę albo cokolwiek innego
- Nie, mamo. Hania pi i mama pi - dziecko nie pozostawiło mi złudzeń że oczekuje towarzystwa i przytulanek w rodzicielskim łózku; poszłam więc

Hania wskoczyła pod kołdrę, kazała mi zrobić to samo. Leżymy więc
- Mama, pimy! - zarządziła dziewczynka
- A nie możemy poleżeć tylko?
- Nie. Mama mkij oka, pimy [nie mamo,zamknij oczka, śpimy]- ot, uparta sztuka ;)

Zamknęłam oczy na chwilę, po czym lekko uchyliłam powieki i zobaczyłam, że Hania leży z otwartymi oczkami i wpatruje się we mnie
- Oj Haniu, miałyśmy spać razem, zamykaj też oczka - próbuję wprowadzić swoje zasady ;)
- Nie mamo, Hania nie. Jak oka tak (tu Zarazek mocno zacisnął oczka) to nie widzę nić [Hania nie zamknie oczek bo kiedy zamyka nic nie widzi]- wyjaśniła dziewczynka

No tak, to jest pewne utrudnienie. Hania nie dała się przekonać, że kiedy ja zamknę oczy też nic nie widzę :)

sobota, 5 czerwca 2010

dzień dziecka

Najfajniejsze w tegorocznym Dniu Dziecka było to, że cały ten dzień mogliśmy spędzić razem :) Wprawdzie pogoda troszkę nie dopisała, ale byliśmy przygotowani na każdą ewentualność

Na początek - piknik dla dzieci. Niestety organizowany raczej z myślą o dzieciach starszych, więc nie byliśmy tam zbyt długo


Wata cukrowa - według Hani zdecydowanie przereklamowana :) Kleiła się jakoś i nie chciała zmieścić do buzi :)



Potem był spacer w strugach deszczu (nie udokumentowany) i - kiedy wreszcie przestało padać - przejażdżka samochodem



Następnie kolejna impreza - tym razem już również dla maluchów. Niestety, program został mocno okrojony w stosunku do wcześniejszych informacji, ale Hani i tak bardzo się podobało


Rysowała kredkami (ciekawa jestem, dlaczego nikt nie wpadł na pomysł skorzystania z kredy i chodnika ;) )



Oglądała występy dziecięcych i młodzieżowych zespołów tanecznych (grunt to zająć sobie odpowiednie miejsce :) )



A na koniec dyrektor Domu Kultury zyskał oddaną pomocnicę :) Hania pięknie pomagała zbierać kredki do pudełka, zwijać papier, i ku naszemu zdumieniu chodziła za obcym człowiekiem krok w krok naśladując jego gesty i ruchy i wzbudzając wesołość wśród osób "z obsługi" , dopóki teren nie został dokładnie uprzątnięty





Fajny był to dzień :D

u fryzjera

W naszym mieście otwarto zakład fryzjerski stworzony z myślą o dzieciach - postanowiliśmy więc sprawdzić, jak też tam jest w rzeczywistości.
Z początku Hania była trochę onieśmielona, ale już po chwili odważniej zerkała w lustro żeby sprawdzić, jak wygląda :)




Na koniec jeszcze chwilka zabawy i żelki dla bohaterki ;P


kto rano wstaje... (czyli jak się śpi w nowym łóżku)

Po pierwszej nocy przespanej w "podmienionym" łóżku, Zarazek obudził się coś koło 6.15. Barbarzyńska godzina ;) Próbowała z nami rozmawiać, z braku naszej reakcji pogadała sobie z Fruzią, a kiedy o 7.10 wstałam do pracy zobaczyłam taki oto widok



Zmęczyła się dziewczynka tą dyskusją chyba i spała prawie do 8.30 :)




Wczoraj natomiast przygotowała sobie takie miejsce do spania




czwartek, 3 czerwca 2010

dama

Dama musi być elegancka w każdej sytuacji - również podczas posiłku. A może głównie podczas posiłku? Jak by nie było Hania - jak na damę przystało - zasiada do stołu ozdobiona najcenniejszą biżuterią :)

Dama wróciła do dziecinnego stolika ponieważ nabrała dziwnego zwyczaju biegania z jedzeniem po całym domu. Mam nadzieję, że szybko jej minie - niedługo przestanie się w stolik mieścić ;)










modelka ;)

-Haniu, tak pięknie dziś wyglądasz, chodź zrobię Ci zdjęcie - rzekł rano Zarazkowy Tato

Dziewczynce nie trzeba było powtarzać dwa razy :)





koncentracja

Temperowanie kredek może być bardzo zajmującym zajęciem :) I wymaga ogromnego skupienia...

(tak tak, stan Haniutkowego ubrania pozostawia wiele do życzenia, ale dziś cały piękny dzień przesiedzieliśmy w domu lecząc przeziębienie, dodatkowo Dziecko ma bunt na picie lekarstw i próbuje nimi pluć - nie miałam cierpliwości na przebieranie chorowitka co chwilę ;)
a na rączce "kibu kibu" [skubi dubi], od wczoraj nieodłączny dodatek)









nasza Coraz Starsza Dziewczynka

Dziś na dobre pożegnaliśmy pamiętające niemowlęce czasy łóżeczko ze szczebelkami, powitaliśmy natomiast Łóżko Dużej Dziewczynki. Z początku Zarazek był zachwycony, przez dłuższy czas wchodziła do łóżka przykrywając się kocem po czym wyskakiwała z niego meldując, że "już jest dzień". Wieczorem entuzjazm nieco osłabł, co było do przewidzenia przecież ;)

Kolorowych snów, córeńko :)



Posted by Picasa