sobota, 30 maja 2009

do czego służą kalosze?

O, proszę :) Można w nich bawić się w pilota, można kopać piłkę, można biegać i skakać. I liczyć chusteczki higieniczne :) Bo miłość Zarazka do kaloszy jest przeogromna - dlatego nie potrafią się rozstać :)


Zdjęcia oczywiście jakości delikatnie mówiąc nie najlepszej, ale telefonem robione i pod światło...Ale kalosze widać :P


















wtorek, 26 maja 2009

26 maja

Miały być śliczne zdjęcia z jeszcze śliczniejszymi kwiatkami, wyszła pożeraczka kwiatków i Hanka w odwrocie :)

Dziękuję Ci, Córeńko :*






mój drugi Dzień Matki

Wprawdzie to dopiero jutro, jednak już dziś Zarazek zrobił mi prezent - może to właśnie z tej okazji? Prezent niespodziewany i przeuroczy. Dostałam od Haniutka 2 szyszki. I ślimaka. Na bilecie autobusowym za 2 zł :) Gdyby nie totalne zaskoczenie w momencie, gdy położyła mi te skarby na ręku, chyba nawet bym się wzruszyła ;) A tak - też się wzruszyłam, tylko troszkę później.

A ślimak bardzo dzielny był i bardzo wiele przeszedł - najpierw podróż w koszyku Haniutkowego rowerka, potem małą kąpiel, a mimo tego nie schował się w "domku" tylko poznawał nowe tereny (moją rękę znaczy i podłogę)
















niedziela, 24 maja 2009

"kulki" - kolejny stopień wtajemniczenia

Jak widać dziś nasza córcia dostawała wszystko to, co sprawia jej największą frajdę - do południa plażę, po południu kulki ;)

Najpierw było jak zwykle, czyli bez sensacji





Dopiero później nastąpił przypływ odwagi i Zarazek podjął decyzję - zjechał ze zjeżdżalni, na którą dotychczas bał się wejść :) Dzielna dziewczynka :* Jak to zwykle bywa najtrudniejszy był pierwszy raz, potem sama latała i ze zjeżdżalni zjeżdżała i miała z tego radość przeogromną











Została nam do oswojenia jeszcze jedna zjeżdżalnia, dmuchana tym razem, jednak narazie Haniutek boi się na nią nawet spojrzeć, nie mówiąc o wchodzeniu i zjeżdżaniu. Nawet zjeżdżanie z Tatkiem nie wchodzi w grę w tej chwili. Ale powolutku, powolutku... Niedługo pwenie Hania znowu nas zaskoczy

specjalnie dla Babci Marysi bardzo bogata w zdjęcia i filmy notka o niedzielnym plażowaniu

Pogoda dopisała, więc niedzielę spędzaliśmy rodzinnie delektując się świeżym nadmorskim powietrzem :) Na plażę udaliśmy się wyposażeni w 2 wiaderka, 3 łopatki, grabki, 3 foremki do piasku normalnych rozmiarów, 4 foremki - giganty oraz kaczuszkę - zabawkę kąpielową :D Wszystkie te rzeczy były oczywiście Zarazkowi niezbędne :) Aha, była jeszcze piłka, ale na całe szczęście została sobie zapomniana w samochodzie ;)



Na początku zasadniczo był chaos - Zarazkowy Tato postanowił wykopać dziecku taaaaaaaki dół, żeby się woda na dnie pokazała, Dzieciak miał nieco inne plany w tym zakresie i największą atrakcją było zasypywanie dołu bądź przynajmniej zalewanie go wodą :)





















Później przenieśliśmy się bliżej wody...








...i jeszcze bliżej...





...a skończyło się tak :D




:)

Mycie ząbków w naszej rodzinie odbywa się ostatnio w grupach :)




rośnie nowa fanka Kubusia Puchatka :D

Ta miłość rozkwitła w ostatnich dniach, wcześniej piosenki - owszem, słuchane były chętnie, ale film niekoniecznie. Teraz jednak tylko Kubuś i nic więcej się nie liczy :)














a woda ciurka i ciurka.....

...a Zarazek myje ząbki i myje, w każdej wolnej chwili - tak jej się spodobało :D Przelaną wodę jakoś przeboleję, grunt, że Dzieciak taki "śliczny - higieniczny" rośnie :p






piątek, 22 maja 2009

słowniczek :)

Zarazek do gadułek nie należy raczej. To znaczy rozmawia, ale najczęściej w swoim języku i najczęściej kiedy jesteśmy same :) Powolutku jednak pojawiają się nowe słówka:

- AŁA - kiedy się uderzy, ale też jako buła (bułka)
- OŁO - jajo
- DZIABDZIA - dziadek
- TAPTA, czasem też DZIAMDZIA - Hania
- TO JA - odpowiedź na pytanie "kto ty jesteś" albo np. "kto jest na tym zdjęciu/w lusterku" itp
- YBA, ABA, BA - ryba
- OPA (z mocnym wymachem nóżką) - piłka
- BA - strzelba (kiedy czytamy czerwonego kapturka)
- BA ze wskazaniem paluszkiem na stópki swoje bądź czyjeś - buty/skarpetki
- AŁAŁAŁAŁAŁ - piesek :)
- KAKA - kaczka, ale też generalnie ptaki
- KAKA - ostatnio też kotek
- MNIAM - wiadomo :D
- SZYBKI ODDECH, TAKI DYSZĄCY - pić mi się chce (?!) pojęcia nie mam skąd jej się to wzięło
- PA - zamiast "do widzenia" :)
- PLJAPLJA - plaża
- AAAAA - huśtawka
- PAPA - świnka Peppa
- PA - listonosz Pat
- PA KAKA - listonosz z kotem :) (dla niezorientowanych - listonosz Pat w towarzystwie kota listy rozwozi :))
- KLAK, KLAK, KLAK (taki odgłos językiem wydawany) - konik
- BE - baranek
- KHHHHRRRRRRR..... (taki gardłowy dźwięk) - tygrys/lew
- UUUUUU - słoń
- BRRRRMMMM - wszelkie pojazdy mechaniczne włącznie ze statkiem i samolotem
- TAK - tak
- NIE - nie
- O-OOO - kiedy coś się nie uda albo coś niespodziewanego się zdarzy
- TA NIE - nie chce tego, co jej proponuję

czwartek, 21 maja 2009

...i zadziwia mnie nasze dziecko nieustannie...

Że ma kaprysy co do koloru majteczek - już przywykłam. Ale zdarzają się też inne sytuacje, które powodują moje zdziwienie.

Jakiś czas temu mówię do Hani:
- podaj mamusi proszę białe buty
i proszę bardzo, białe przynosi mimo tego, że na półce stały jeszcze czarne i brązowe :)

Dzisiaj podczas kąpieli Zarazek bawił się kolorowymi plastikowymi jajeczkami. Proszę ją:
- daj Haniu mamusi czerwone jajeczko
i Hania podaje mi czerwone jajeczko. Przypadek - myślę sobie. Powtarzam prośbę - znowu otrzymuję czerwone jajeczko. Proszę o podanie różowego jajeczka - dostaję różowe O_O Żeby nie było tak super, kiedy czerwone jajeczko nie było tak widoczne i poprosiłam o nie, Hania porozglądała się chwilę po czym podała mi żółte jajo :P

Zdaję sobie oczywiście sprawę z tego, że właściwie nie jest możliwe rozróżnianie kolorów w wieku 21 miesięcy, niemniej jednak w takim przypadku intuicji to należałoby Zarazkowi pogratulować ;)



Czytamy książeczkę. Na okładce - delfin i syrena. Hania lubi, kiedy mówię jej co ma pokazać, a ona pokazuje, więc pytam:
- gdzie jest rybka?
pokazuje paluszkiem na delfina (no to generalnie proste było ;) )

- gdzie jest pani?
pokazuje na syrenę

-a gdzie rybka ma ogonek?
pokazuje prawidłowo

- gdzie jest syrena?
tu byłam pewna, że nie będzie wiedziała, kiedyś tam pokazywałam jej, ale bardzo długo do tej książki nie wracałyśmy, i zaskoczenie - pokazuje syrenę!

- a gdzie rybka ma płetwy?
oczywiście nasza zdolna córka pokazuje paluszkiem na grzbietową płetwę delfina

- a gdzie jest korona?
wskazuje paluszkiem na koronę :)


Hania pokazuje też gdzie leśniczy z czerwonego kapturka ma pas, kapelusz, strzelbę, buty, spodnie i wąsy, gdzie jest piórko na obrazku (mamy książeczkę pisaną z podziałem na role i piórkiem oznaczony jest narrator), z prostszych rzeczy - pokazuje ząbki, język, włosy, uszy, noski i pozostałe części ciała, rozróżnia panie od panów, pokazuje bohaterów z ulubionych bajek, zwierzątka praktycznie wszystkie :)


No to się nachwaliłam. Aż urosłam z tej dumy, a co! Nasza Wspaniała Córeczka :*

plażowe przedpołudnie

Dopóki Hani nie było nie zdawałam sobie sprawy, jakie fajne jest mieszkanie nad morzem :) Teraz doceniam bardzo to, że tak bliziutko mamy nad wodę :) Dzisiejszy poranek i przedpołudnie znowu na plaży spędziłyśmy, pogoda nawet dopisała - nie było wprawdzie upału, ale na tyle ciepło, żeby po piasku na bosaczka Dzieciak mógł pobiegać.

Zdjęcia takie monotematyczne trochę, z początku pobytu, ale oczywiście bateria w aparacie Matce padła więc dalszej części zabawy nie miałam szansy uwiecznić ;/












Powrót do przeszłości ;P Hanna szelki z wózka wyciągnęła (właściwie sama nie mam pojęcia, po co je wożę) i kazała sobie założyć :) Takie zakładanie szelek to nie tylko wspomnienie niemowlęctwa ;) ale też wstęp do zabawy w konika: Hanka z szelkami biegnie robiąc "klak, klak..." (tak językiem, jak koniki robią) a "osoba towarzysząca" ma ją za szelki trzymać jak za lejce i biegać za nią wołając: "wio!" :D




środa, 20 maja 2009

i poszła dama na spacer...

Tak w ostatnim czasie prezentuje się Zarazek w wersji spacerowej :) Mama wybrała ubranie, Hania dodatki (kapelusz, okulary i torebkę oczywiście). Jak tak popatrzę to wyglądała duuuuuuuuużo bardziej elegancko od własnej Matki, hmm... I gustu też jej nie można odmówić ;) Oczywiście dzisiaj nie miałyśmy w planach wizyty na placu zabaw ;)

A torebkę przywiozła Zarazkowi Mama z Miasta Wojewódzkiego :) I teraz Zarazek nie chce się bez torebki ruszyć nigdzie, ostatnio miała nawet pomysł, żeby się z torebką kąpać :) No ale w końcu taka dama bez torebki to nieporozumienie jakieś by było :)
A w Zarazkowej torebce: 2 samochody i portfel się znajdują - jak to u prawdziwej damy...




marzeń spełnianie

Dziś od momentu przebudzenia szczytem Zarazkowych marzeń było oglądanie zawartości pudełka ze spineczkami. Nie było mowy o wcześniejszym ubraniu się czy zjedzeniu śniadania na przykład, od początku tylko ta niezmiernie silna potrzeba wystrojenia się :) Chociaż może był sens w tym pośpiechu, gdyby najpierw Hania miała się ubierać, mogłaby nie zdążyć pokazać się Tacie przed jego wyjściem do pracy ;) Jak by nie było, Matka Dzieciaka marzenie spełniła. Radości nie było końca, a po oglądaniu nadszedł czas na prezentację :) Hanna pomyślała, po czym dokonała szczęśliwego wyboru i wskazała spinki, które MUSIAŁY zostać zapięte na jej czuprynce. Jak widać dziewczynka nie miała ograniczeń i wybrała sobie 5 spinek do zapięcia, co ze względu na jej krótkie włoski przysporzyło Mamie nieco problemu. Ale dałyśmy radę i poranna Hanna wyglądała dziś tak: