czwartek, 26 lutego 2009

Taty pomysł na...


...spacer :D Zarazkowy Tato podjął wczoraj męską decyzję: ubierasz Dziecku 3 pary grubych skarpet i idziemy pochodzić po kałużach :) Dzieciak w mig zrozumiał Tatusiowe intencje i z uśmiechem przyniósł z półki kalosze (sama wybrała, bez pomocy :) ) Mama cień wątpliwości miała, jednak w głosowaniu było 2:1 więc nawet nie zaczynałam jakiejś konkretniejszej dyskusji :)
Bilans: 2 pary kompletnie przemoczonych i ubłoconych rękawic, mokra kurtka i rękaw sweterka, woda w podwiniętych nogawkach spodni (rzeczywiście są nieprzemakalne ;P ) i mega szczęśliwe Dziecko wracające z płaczem do domu (bo jeszcze połaziłaby sobie najchętniej po tych kałużach kolejną godzinę :D)

artystka przy pracy :)



Zarazek bez wątpienia nową pasję ma :) Rysowanie. Dokładniej - kolorowanie. A to ważna różnica - rysowanie na kartkach z bloku zajmuje Hanię na jakieś 10 min, kolorowanie książeczek (do tego przeznaczonych oczywiście :) ) dało naszej córce zajęcie na ponad 45 min, i jeszcze był płacz, że Rodzice każą przerwać i na spacer się ubierać :) Świetna jest, jak tak się na tym kolorowaniu koncentruje - uważnie dobiera kolory, komentuje po cichu, przekłada kredki z miejsca na miejsce, a kiedy już dobierze właściwą oświadcza: "TA!" :D Nasza artystka :*

wtorek, 24 lutego 2009

samosia

W zasadzie "no comment" ;) Radzi sobie dziewczynka jak umie :) I z dnia na dzień utwierdza mnie w przekonaniu, że w życiu to Hania sobie radę da :)

poniedziałek, 23 lutego 2009

siostry - bliźniaczki


Super jest tam dziewczynka po drugiej stronie lustra :) Dam jej buziaka - a co! ;P

tak właśnie rodzą się talenty ;)


Kiedy artysta czuje, że chce stworzyć dzieło, nie ważne jest gdzie się znajduje ani jakie środki ma do dyspozycji. Hania zdecydowała się na malarstwo podłogowe. W czerni, brązie i zieleni :)

mysie zastępstwo


W niedzielę, kiedy to Zarazkowa Mama była w szkole, Hania postanowiła pouczyć swoją myszkę. Na początek mysz miała zaplanowane lekcje pływania. W toalecie, w muszli znaczy :DD (troszkę ciasno, niestety...) Mysz spisała się dzielnie, jednak Zarazek nie przewidział, że po TAKIEJ kąpieli konieczne będzie jeszcze schnięcie (i porządne pranie ;) ) W zastępstwie myszy Hania zasypiała z misiem. TYM misiem, co to go ostatnio na spacer wyprowadzała ;) Ale nie ważne gabaryty, jakoś się w łóżeczku pomieścili - miś i Haniutek.

Nasz słodziak malutki :*

Fotka średniej jakości, ale robiona w półmroku Tatusiową komórką

mysz-aniołek :)


Myszka to ostatnio najlepsza przytulanka Zarazka. Najukochańsza. Ciąga ją ze sobą wszędzie, śpi z nią, daje jej pić i jeść :) Mysz nie jest ani jakaś szczególnie miła, ani mięciutka, ani zbyt urodziwa, niemniej jednak to właśnie ona zdobyła Haniutkowe serduszko :)

A tak przedstawia się mysie towarzystwo w nocy ;) Żelazny uścisk, nie ma co...

czwartek, 19 lutego 2009

wielki powrót










Wielki powrót zimy :) I chociaż tempki blisko zera, śnieg jakimś cudem się utrzymuje.
Jak widać na ostatnich fotkach - 100% plażowiczka - śnieg, a ona z wiaderkiem i łopatką :) Ale jakie super babki śniegowe wychodzą, sama się nie spodziewałam.
A, zdjęcia są zaległe, sprzed kilku dni, teraz śniegu mniej :(

pani wiosna :)



W kwestii przygotowań do nadchodzącej wiosny jesteśmy dość mocno w tyle :) Mamy tylko beret a'la Picasso i takiż sam szalik :) Popełniam jednak podstawowy błąd - zakupiłam beret z szalikiem a teraz płaszczyk mi się marzy. Najlepiej khaki lub koralowo-czerwony. A gdzie ja teraz taki płaszczyk znajdę, co??? Hop hop, ktokolwiek widział, ktokolwiek wie coś w temacie takiej garderoby - dawajcie znać szybciutko! :)
A, beret z szalikiem w nieładzie ze względu na protest modelki :P

zabawa z Dziadkiem







Miałyśmy bardzo miłego gościa - niespodziewanie odwiedził nas Zarazkowy Dziadek - ot tak, bo przejeżdżał obok :) Po wymianie uprzejmości Hania bez zbędnych ceregieli sprowadziła Dziadka do parteru (Dziadek zresztą nie protestował ;) ) Fajnie. Ponieważ wszyscy moi dziadkowie mieszkali prawie 700 km od nas, zawsze czułam jakiś taki niedosyt, i żal mi, że nie miałam częstego kontaktu z Nimi. I bardzo chciałam, żeby kiedyś moje dziecko miało fajny bliski kontakt ze swoimi Dziadkami, żeby mieli swoje tajemnice, żeby z radością, chętnie i z własnej woli dzwoniła/wpadała z wizytą. Mam nadzieję, że tak właśnie będzie. Musimy jeszcze tylko popracować nad Babcią Marysią i Dziadkiem Mietkiem, żeby częściej nas odwiedzali (obiecujemy się zrewanżować jak tylko skończymy naszą "przygodę ze szkołą" ;) )

niszczarka








Nie ma obaw, że z naszego domu "wyciekną" jakieś dane osobowe czy inne ważne - a już niepotrzebne - dokumenty :D Swoją drogą - miał rację ten, kto twierdził, że najlepsze są proste zabawki ;) I niedrogie :)