środa, 21 września 2011

4 lata, 1 miesiąc i 4 dni...

Dziś o rowerze będzie mowa.

Laufradem Hanka pomyka od jakichś 2 lat - ostatnimi czasy robiła nawet sztuczki polegające np. na machaniu nogami podczas jazdy ;)
Rower "z pedałkami" dostała na 3 urodziny. Radości było mnóstwo, jeździć też na nim lubiła. Bez wielkiej euforii, ale potrafiła domagać się wyciągnięcia roweru na spacer.

Jakiś miesiąc temu zażądała odkręcenia bocznych kółek - nie pamiętam teraz, co ją do tego skłoniło. Ostrzegałam, że nie będzie tak, że wsiądzie i pojedzie - niby przyjęła do wiadomości, jednak pierwsza próba nauki jazdy na 2 kółkach była delikatnie mówiąc porażką ;) Przez jakąś godzinę ja próbowałam wytłumaczyć Hance że nie upadnie, ona wyła i wrzeszczała na mnie bo z jednej strony nie czuła się pewnie, z drugiej jednak z roweru zejść nie chciała.

Wczoraj po dłuższej przerwie Hania ponowiła próby jazdy bez bocznych kółek - z opowiadania taty wiem, że z początku była taka sama tragedia jak za pierwszym razem, później Hania poczuła się nieco pewniej chociaż nie dawała rady prosto prowadzić kierownicy.

No ale ma jeszcze czas przecież...

Dziś Hania z tatą poszli do parku zbierać kasztany, zabrali też rower - Hania chciała ;)
Nie było ich jakąś godzinę z małym kawałkiem i proszę:












Tak oto Hanka, w 3 popołudnia, w wieku 4 lat, nauczyła się sama jeździć na rowerze.
I nie ma to-tamto, Hanka jeśli coś robi to na całego, więc nie tylko jeździ na wprost ale też skręca w obie strony, jeździ slalomem i omija przeszkody. Tylko ruszanie i hamowanie musi jeszcze opanować - ale to drobiazg :)


Strasznie jesteśmy dumni z naszej Dużej Córeczki. Ja szczególnie - sama nauczyłam się jeździć na rowerze gdzieś w wieku 8-9 lat, aż wstyd...


I tylko tato jakiś taki zmęczony ;) Się nabiegał chłopak z Hanusią :)



A, i kasztany też zdążyli pozbierać. Całą reklamówkę :)