wtorek, 28 kwietnia 2009

o Hani, co spać nie chciała


W porze południowej drzemki Hania radośnie stwierdziła, że spać to ona nie będzie. I już.


Przyznam, że ta decyzja nieco skomplikowała Zarazkowej Mamie plan dnia - zwykle w porze drzemki obiad robię, wczoraj jednak było to bardzo trudne :) A nie śpiąca Hania, której matka czasu nie mogła poświęcić, to wulkan pomysłów :)

Wyszłam do łazienki. Chwilę mnie nie było. Wracam i widzę - jak niżej. Moje kwiatki... Ogrodniczka mała, nie ma co :)


Posprzątałyśmy razem i wróciłam do kuchni dalej z obiadem walczyć. Coś jednak za długo było cicho - idę sprawdzić, co też tym razem Dzieciak wymyślił i...tadam!


Obiad był spóźniony. Zarazek padł ok. 15.00. Dzień rozbity. Następnym razem ją przywiążę do łóżka żeby spała (albo przynajmniej niech będzie w jednym miejscu ;) )

spotkanie ze Sztuką

Dziś Zarazek zapoznawał się ze Sztuką. Jak na Hankowe postrzeganie świata, była to zdecydowanie Sztuka przez "duże s" :) Teatrzyk oglądałyśmy. W naszej bibliotece co pewien czas organizowane są spektakle dla dzieci, wcześniej nie chodziłyśmy właściwie nie wiem dlaczego, dziś poszłyśmy i Hanka mi wsiąkła :D Czerwonego Kapturka wystawiali, a Hania tańczyła, śpiewała, biła brawo, śmiała się w głos a i krzyczała kiedy Kapturek krzyczał :D No i oczywiście po pierwszych minutach na mamy kolanach, poszła sobie usiąść na podłodze pod sceną w zacnym gronie przedszkolaków. A co :) I do wieczora przeżywała i opowiadała po swojemu, że "baję" oglądała :)


Najpierw - to, co Zarazek najbardziej lubi - książki. Mnóstwo książek (tylko czemu Mama taka nerwowa była i nie pozwalała pościągać ich wszystkich z półek?)


Wreszcie nadszedł czas na rozpoczęcie przedstawienia

Jeszcze u Mamy na kolanach

Już sama, ale jeszcze trzyma się blisko

I ewakuacja do dzieci :)



A na do widzenia Hania dostała od miłej Pani lizaka. I wszystko byłoby fajnie gdyby nie fakt, że Hania nie wie co to lizak i co się z nim robi. Nie było jednak takiej siły, która powstrzymałaby Hanię przed spróbowanie, co to takiego. Przyznam się, że nie dałam się Dzieciakowi długo tą nowością nacieszyć ;)

poniedziałek, 27 kwietnia 2009

dziewczynka z wystawy

Jest takie miejsce, obok którego Hania nie potrafi przejść obojętnie. To miejsce to jedna z aptek z centrum miasta. A przyciąga tak Zarazka mały stolik z równie małymi krzesełkami, a jakby tego było mało na stoliku leżą kredki i kolorowanki :D Drzwi do apteki otwierają się (niestety) automatycznie, więc na nic tłumaczenia, że zamknięte i takie tam... Nie ma też sensu próba wyciągania upartej Hanki na siłę, bo jest taki wrzask i łzy się leją, że obawiam się, że ktoś życzliwy mógłby policję wezwać, że dziecko próbuję porwać na przykład. Trzeba przeczekać - po prostu. Hania wejdzie, popatrzy, pogada (taaa, taaa, taaa, mama tu!) zasiądzie na krzesełku, pomyśli, przesiądzie się na drugie krzesełko, pomyśli, wróci z powrotem na poprzednie, dorwie się do kredek, policzy je, poprzekłada w rączkach, poogląda kolorowankę, porysuje, stwierdzi stanowczo: "ta nie!" po czym pójdzie do stojaka z ulotkami wybrać sobie ciekawszy materiał do kolorowania, pokoloruje...potem wstanie, spróbuje niepostrzeżenie poprzestawiać pudełka na półkach (szklanych :/), wróci na krzesełko...i wtedy dopiero można powoli próbować przekonać Hanię że tak właściwie to powinnyśmy powoli iść dalej :) Zwykle wówczas obywa się bez awantur, jednak pod warunkiem, że wcześniej Hania nie była w żaden sposób poganiana i mogła sobie na tych krzesełkach posiedzieć :) Zasadniczo fajnie jest :D











sezon plażowy uważamy za rozpoczęty :)














A pomyśleć, że rok temu Hania nie chciała stanąć na piasku nawet w butach :D

Tatko w sukience ;)

Z Zarazkowym podobieństwem do Rodziców jest różnie. Zwykle zależnie od punktu widzenia ;) Znajomi Mamy twierdzą, że Hania do Mamy podobna, znajomi Taty - że do Taty. Tato oczywiście widzi w Hani swoje odbicie i twierdzi, że z Mamy to ona nie ma nic. Mama natomiast twierdzi, że Hania jest jak kameleon - raz tatusiowa, ale jak obrażoną naburmuszoną minkę zrobi, to do Mamusi podobna :)
Dziś jednak Zarazkowa minka nie pozostawia wątpliwości. Hania wygląda jak kopia własnego Taty. Jak Tatko w sukience :) Muszę jeszcze wśród zdjęć odnaleźć to z maminym podobieństwem, tak dla poprawy nastroju :)

sobota, 25 kwietnia 2009

samodzielność - odsłona 7

Wszystko zaczęło się od tego, że żeby podczas mycia Zarazkowych rączek sobie troszkę życie ułatwić i nie dźwigać Słodkiego Ciężaru ;), Matka postawiła Hanię na odwróconej do góry dnem miednicy. Szczerze powiem, że nie spodziewałam się, że Hani aż tak bardzo spodoba się tan pomysł i będzie sobie sama miskę brała i stawała na niej. Więc dla bezpieczeństwa podest kupiliśmy. I już nie ma problemu mycia rączek, i już Hania może SIAMA, tak jak lubi :D

Odkręcanie wody już opanowałyśmy, jeszcze pozostaje dopracowanie kwestii mokrych rękawów :)

środa, 22 kwietnia 2009

z Babcią Marysią i Dziadkiem Mietkiem :)

Świątecznie. I smutno trochę, ale właśnie szykowaliśmy się do odjazdu - może to dlatego...?


a dzisiaj...

A dzisiaj zupka zasmakowała. Chociaż ta z Mamy talerza jakaś lepsza była. Ale i swojej szkoda było oddać. Więc znalazło dziecko złoty środek - trochę od Mamy, trochę od siebie, łyżką i rączką :)