czwartek, 27 listopada 2008

gabinet odnowy







Jak to zwykle bywa, Zarazek wykorzystał Mamy nieobecność chwilową (bardzo krótko-chwilową ;) ) i postanowił skorzystać z dobrodziejstw współczesnej kosmetologii (?) wsmarowując całe pudełko starego poczciwego kremu Nivea w piżamkę, kanapę i troszkę w siebie też ;) Całe szczęście, że Zarazkowi nie zasmakował ten specyfik, bo gotowa jeszcze nawilżać/natłuszczać się od środka :P
Wnioski: 1. Kanapie i piżamce zmarszczki nie grożą :) 2. Nie mam pewności, czy nawilżenie/natłuszczenie piżamki nie jest permanentne (kanapa się wyczyściła, sama nie wiem jakim cudem :D )

Brak komentarzy: