wtorek, 29 września 2009

z cyklu: pogawędki z Zarazkiem :)

Sytuacja miała miejsce przed chwilą :)
Późny wieczór. Hania śpi już od kilku godzin. W pewnym momencie słyszę szelest kołdry, za chwilę tupot bosych stópek po podłodze. Hania staje w drzwiach pokoju, w którym siedzę. Włos rozczochrany,oczka zaspane, w rączce trzyma misia.
- Mama! Tam! - powiedziała stanowczym głosem, dodatkowo (żebym nie miała wątpliwości gdzie według niej powinnam być) wskazując wyciągniętym paluszkiem kierunek swojego pokoju.
- Tam, pi! (mamo, chodź tam spać!)

Rozbawiła mnie dziewczynka niezmiernie, poszłam jednak za nią grzecznie. Położyłam się obok niej.

-Pa, mimi. Pi, tu (pa mamusiu, kładź się obok mnie i śpij :) - po tym stwierdzeniu odwróciła się do mnie pleckami, wtuliła się we mnie i za momencik już spała.


Widać, kto utrzymuje porządek w naszej rodzinie :)

poniedziałek, 21 września 2009

kawiarenki, nanana...

Hani bardzo podobają się kawiarniane stoliki wystawione przy promenadzie, nie potrafi przejść obok obojętnie. Obiecaliśmy więc dziecku, że pójdziemy na lody. Do kawiarni :)
Dama przygotowała się do wyjścia, żeby wyglądać jeszcze bardziej elegancko postanowiła włożyć opaskę na główkę :)




Najpierw było nerwowe oczekiwanie - kiedy wreszcie pani kelnerka przyniesie Zarazkowe lody..








Hurrraaaa!!!! Widzę, widzę, pani już do nas idzie!!!






Deser nazywał się "Tom i Jerry" i był w kształcie myszki :) Przepyszny :)













Tym sposobem zastał nas wieczór :)














A po lodach - spacerek










jesień się zbliża...

Wieczory już chłodne, liście spadają z drzew - mimo letniej pogody w ciągu dnia, czuć już w powietrzu Złotą Polską Jesień. Jest prześlicznie na dworze...










plastyczny maraton

W trakcie trwania remontu nie było czasu na tradycyjne spędzanie poranków. Zawsze rano po śniadaniu jest chwila na malowanie/budowanie z klocków/czytanie/lepienie z ciastoliny itp. , a ponieważ remont dobiegł wreszcie końca, i poranki mogły stać się takie jak kiedyś.

Hania stęskniła się najbardziej za zajęciami plastycznymi, więc ok. 1,5 godz po śniadaniu urządziłyśmy sobie plastyczny maraton. Z rysowaniem, malowaniem na kartkach, zdobieniem biżuterii i lepieniem ciastoliny.






zaległy prezent urodzinowy

Od Dziadków Hania wróciła troszkę chora. Żeby zapomniała chociaż na chwilę o złym samopoczuciu postanowiliśmy wręczyć jej zaległy prezent urodzinowy, który stał sobie gdzieś w kącie od połowy sierpnia i czekał na zakończenie remontu. Poskutkowało. Radości nie było końca, a Szefowa Kuchni serwowała co chwilę nowe potrawy :)




pływaczka

Babcia Marysia upomniała się - i słusznie - o nowe wpisy. Zaległości troszkę się porobiły, ale od czego jest aparat z funkcją umieszczania daty? Tak więc nadrabiamy zaległości powolutku :)


Przy okazji pobytu na wakacjach byliśmy z Zarazkiem na basenie. Zarazkowy Tato podchodził do tego pomysłu nieco sceptycznie twierdząc, że Hani ostatnio przeszkadza woda na twarzy i w uszach podczas kąpieli więc i na basenie nie będzie się bawiła. Tato się mylił - na basenie Hani nie przeszkadzało nic i zabawa była przednia :)






wzięła plecak i poszła - na spacer :)

Posted by Picasa

niedziela, 20 września 2009

mimi, koka....

Dziś rano po przebudzeniu jak zwykle Hania wskoczyła do naszego łóżka lokując się po środku. Chwilę powygłupiała się z Tatą, potem próbowała wynegocjować cycusia (!) - pojęcia nie mam, co jej się przypomniało :) W pewnej chwili Hania spojrzała na mnie tak inaczej, bardzo czule, zaczęła mnie głaskać po ręku i mówi:
- "mimi, koka..."

Ciepło mi się zrobiło z wrażenia bo biorąc pod uwagę całą "otoczkę" przetłumaczyłam sobie Haniutkowe słowa jako: "mamusiu, kocham".
Pytam:
- Haniutku, mówisz, że kochasz mamusię?
- Tak! - odpowiedziała Dziewczynka, ciągle gładząc mnie po ręku


Jest cudnie :D

czwartek, 10 września 2009

z wizytą u Cioci Ewy i Hubercika

Hubert nie mógł się doczekać :) Hania też, chociaż pewnie nie aż tak bardzo z racji tego, że młodsza jest i rozumie mniej.


Ku mojemu ogromnemu ubolewaniu zdjęć obojga razem prawie nie mam. Towarzystwo zbyt ruchliwe było i albo któreś uciekało z kadru, albo się rozmazywali ;)





Było bardzo fajnie, Hania przed zaśnięciem jeszcze przeżywała, że u Huberta była. Dziękujemy za przemiłe popołudnie, a w imieniu Hani - za wspaniałą zabawę :D


Posted by Picasa

specjalnie dla Hubercika :*

Nasze słońca dwa kochane :)

Posted by Picasa

recepta na pyszny obiad jest prosta :)

Duuuużo przypraw (najlepiej pieprzu z młynka) ...





... i duuuuża łyżka ;)

Posted by Picasa

chcieli - to mają

Zrób nam zdjęcie, leżymy sobie tak jak tatuś z córeczką - poprosił dziś rano Zarazkowy Tato :)

Chciał - proszę bardzo :)

Nadmienię tylko, że te małe naleśniczki widoczne na zdjęciu zapowiadają się na nowy Zarazkowy śniadaniowy hit :D



Posted by Picasa


Jeśli chodzi o hity - ostatnim hitem obiadowym były pieczone ziemniaczki, kurczak i marchewka. Z naciskiem na marchewkę :) Tak Hani posmakowała, że Babcia była zmuszona odstąpić dziewczynce całą swoją porcję. Nie brałam pod uwagę, że Hania taką nagłą i gwałtowną miłością zapała do marchewki, której nie jadła przez chyba pół roku albo więcej - bo NIE i koniec :)

zakupy w castoramie

Taki sposób robienia zakupów bardzo Hani odpowiadał. Tak bardzo, że był płaccz kiedy trzeba było wózek zostawić i wyjść ze sklepu :)
Warunek był tylko jeden: pojazd musiał być w ciągłym ruchu :)


Posted by Picasa

chuck norris w spódnicy

Tak zasadniczo to w spodniach, niemniej jednak niewątpliwie kobietka :)


Posted by Picasa

prezenty

Od pewnego czasu Haniutek wszedł w etap zbieractwa. W związku z tym - jeśli jesteśmy razem na spacerze, mam kieszenie pełne kapsli, patyczków, kamieni itp, jeśli natomiast ja czekam w domu a Hania jest na spacerze z inną osobą, po powrocie otrzymuję prezenciki :) Te na zdjęciu są z 3 spacerów :)

A najbardziej wzruszają mnie kwiatki... :D


Posted by Picasa

środa, 9 września 2009

szczyt kultury ;)

Dziecię nasze niezmiernie kulturalne jest. Proszę - Dziękuję - Przepraszam (oczywiście w brzmieniu Haniutkowym) są na porządku dziennym. Najczęściej używane jest "UJĘ" (dziękuję) - często zamiast proszę i przepraszam (taka drobna pomyłka).


Z tej Zarazkowej kultury wynikają zabawne sytuacje. Przykład:

Rano, po przebudzeniu, pytam Hanię:
- Może pójdziemy siusiu? Chcesz siusiu, kochanie?
- Nie. Uję. (nie, dziękuję) - odpowiada Hania z pełną powagą :D


Sytuacja wprawdzie nie "kulturalna", jednak też zabawna :)
Siedzę w WC, do drzwi dobija się Zarazkowy Tato.
- Wychodź wreszcie, też chce mi się siusiu!
- Nie wyjdę, masz Hani nocnik - odpowiadam żartem.

Minęło kilka sekund, Hania idzie trzymając w rączce nocniczek:
- Si! - mówi stanowczym tonem
- Chodź, tatuś Cię wysadzi, zrobisz siusiu - odpowiada Tatko przekonany, że Zarazek niesie nocnik w wiadomym celu ;)
- Nie, TATA si! - zaprotestowała Hania :)

wtorek, 8 września 2009

Hania kocha też Huberta - niezmiernie...

Obraziła się na Huberta, kiedy musiał jechać do domu. I kiedy zadzwoni dzwonek z nadzieją w głosie pyta: "DZIAPDZIA?" (czyli Hubert?) Z nikim innym nie można tak poszaleć i powygłupiać się jak z Hubertem właśnie :)

Starszy Brat. To nic, że "cioteczny" :) I tak Hania jest wpatrzona w niego jak w obrazek :)