piątek, 23 listopada 2012

Wojtusiowy słowniczek :)

Wojtek nareszcie (chociaż baaaardzo powoli) zaczyna rozkręcać się z mówieniem, więc czas zainaugurować Wojtusiowy słowniczek. A więc:
- mama, tata - wiadomo ;)
- baba, dada - też wiadomo ;P
- gra - z takim gardłowym, "francuskim" r - gra w telefonie rodziców
- ku - król
- mam, bam - sam
- Niania - Hania
- siii - siku
- lala - lalka, piesek babci i dziadka
- mniam - jedzenie, ale też kiedy coś mu smakuje
- buł, bu - pół
- ko - kot
- babu - BMW, ukochany przez Wojtka model samochodu :D
- i mnóstwo wyrazów dźwiękonaśladowczych, ale tego już nie będę spisywać ;)

poniedziałek, 19 listopada 2012

czas powoli rozpoczynać "pogawędki z Kluską" ;)

Wojtuś mówi zdecydowanie mniej, niż Hania w jego wieku. Próbuje jednak i co jakiś czas pojawia się nowe słówko. Mimo tych "braków", z Wojtkiem można już całkiem fajnie "pogadać" - trochę na migi, trochę "uhm", ale sens wypowiedzi daje się odczytać.

Dziś przed snem czytaliśmy Sam Sama (książeczkę oczywiście, nie film ;) ) - jak codziennie od jakichś 3 tygodni (Wojtek pokochał Sam Sama, potrafi wysłuchać cierpliwie 2 opowiadań i dodatkowo z pozostałych 3 życzy sobie czytania fragmentów).
Na ilustracji widoczny przestraszony "pan" - nadlatuje kometa i Sam Sam próbuje ją zatrzymać. Wojtuś wskazuje "pana" paluszkiem i opowiada po swojemu wtrącając "oj" i pokazując, że "pan" się boi.
- A czego "pan" się tak boi bardzo? - pytam
Wojtek wskazuje na kometę.
- Tak, nadlatuje kometa. A kto uratuje "pana"?
- Ta! - odpowiada Wojtek z szerokim uśmiechem i mega-pewnością w głosie, wskazując na siebie paluszkiem
- Wojtuś zatrzyma kometę? - dopytuję rozbawiona
- Uhm - przytakuje Młody
- Ale może Sam Sam troszeczkę Ci pomoże?
- Neeee - stwierdza Wojtek :)

Nie ma to jak być mamą super-bohatera :D

piątek, 16 listopada 2012

Popołudnie - artystycznie

Wspólna pasja zbliża :)









Z cyklu: pogawędki z Zarazkiem :)

Październik. Hania dostała zaproszenie na urodziny koleżanki.
- Haniu, a w co się na urodziny Natalki ubierzesz?
Hanka zamyślona:
- No jak będzie ciepło to w strój kąpielowy...
***
Budzę się rano podejrzanie wyspana. Patrzę na zegarek - 8.10. O tej porze idziemy już do sali w przedszkolu, więc biegiem - budzę Hanię, Wojtka, ogarniam, ubieram, a do przedszkola pojechałyśmy taksówką.
W szatni Hania komentuje wydarzenia poranka:
- Mamusiu, ale miałaś dobry pomysł żeby tak rano późno wstać i jechać do przedszkola taksówką!

Jasne. Szczególnie pomysł z zaspaniem był rewelacyjny ;)
***
Tata czyta Hani  "Piaskowego Wilka" . W jednym z opowiadań Wilk tłumaczy bohaterce, gdzie była kiedy jeszcze jej nie było. I jest tam mowa o zdjęciu rodziców dziewczynki sprzed jej narodzin - w namiocie, w deszczu, zmokniętych ale szczęśliwych. I Wilk tłumaczy: byłaś wiatrem i deszczem...
Hania po chwili zastanowienia:
- Tatuś, a jeśli pan i pani nie mają ani córeczki ani synka, to znaczy że byli wtedy w domku?

Hmm...Dziecięca logika ;)
***
Wieczór. Hania wzdycha ciężko i mówi:
- O mój Boże...Kolejny dzień się kończy...
***
Hania dostała do ssania tabletkę na ból gardła. Proszę:
- Tylko siedź spokojnie i ssij tabletkę, nie wygłupiaj się.
Po chwili do pokoju wchodzi Wojtek a Hania prosi:
- Wojtek, tylko weź mnie nie wygłupiaj bo tabletkę mam
***
Od pewnego czasu Hania interesuje się kierunkami. Kiedy jesteśmy w okolicy domu potrafi określić, że północ jest tam gdzie morze, zachód gdzie granica (wschód i południe troszkę gorzej ;) )

Któregoś dnia idziemy na spacer i Hania stwierdza:
- Mamusia, a ja wiem w jaką stronę wieje wiatr
 - No w którą? - pytam ciekawa czy prawidłowo określi kierunek wiatru
- W tamtą! -  Odpowiada Hania zadowolona, pokazując kierunek rączką :)
***
Na koniec Michasia, Hani przedszkolna koleżanka. Opowiada, że dostała prezent na imieniny
- A kiedy miałaś imieniny? - pytam
- Niedługo.
- Niedawno?
- Tak, niedawno.
- A kiedy dokładnie?
- Cofnij się do piątego dnia cofnięcia i to było wtedy

Tak... Za rok z pewnością zapamiętam i złożę Michasi życzenia :)

Dzieci nam rosną...

Zakończyłam przygodę z karmieniem Wojtka. To znaczy nie z karmieniem generalnie, tylko z karmieniem piersią. Podobnie jak z Hanią, po 2. urodzinach. Można powiedzieć że zniósł to dzielnie ;) A kilka dni temu wstawiliśmy drugie łóżko do pokoju Hani i dzieciaki śpią razem. Nocki nie najgorsze ale usypianie - porażka :/  Spędzam jakąś godzinę w pobliżu Wojtkowego łóżeczka, zanim paskuda uśnie. Bo przecież po co położyć się i wyciszać, skoro można pozrywać naklejki i tapetę ze ścian, potrenować wchodzenie do łóżka i wychodzenie z niego, piętnaście razy wyrzucić pościel na podłogę i wkładać do łóżka z powrotem, wyrzucić misia a potem go szukać, pozaczepiać Hanię, poprzytulać się do mamy, uszykować sobie legowisko na podłodze, pogadać pod nosem, poczytać książeczki w półmroku...

U Hani też zmiany - zaczął jej się ruszać pierwszy mleczak :) Teraz z niecierpliwością czeka na wypadnięcie ząbka i kilka razy dziennie melduje, że "ząbek jeszcze nie wypadł"

Oj, nasze duże dzieci :)