piątek, 26 lipca 2013

Jeszcze gorące :)

Domowy biwak pomysłu Hani. Wykonanie legowiska: Hania&Tatuś ;)



A że jej nie twardo na tej podłodze... ;)

Domowa wytwórnia mydlanych baniek

i specjalistka w tej dziedzinie - Hanna T. 





Pyk! Pękła... Nad trwałością jeszcze trzeba popracować :)


Przy obiedzie

Dzieci uwielbiają niedzielne popołudnia, kiedy to razem zasiadamy do obiadu. I to wcale nie dlatego tak lubią niedziele, że jemy razem, bo to akurat ma miejsce stosunkowo często. Niedziele są takie wyjątkowe ponieważ jemy przy dużym stole w pokoju - a nie jak codzień, w kuchni.

W minioną niedzielę przy stole gościliśmy:

Wielbiciela Czosnkowego Sosu








oraz Dziewczynę z Tatuażem



czwartek, 25 lipca 2013

Fajnie jest mieć gości :)

W jakiej innej sytuacji oglądałabym zachód księżyca o 3.20?
Gdyby nie ból głowy następnego dnia, chętnie powtórzyłabym ten wyczyn :P







Takie tam plażowe przemyślenia

Znów monotematycznie :) Ale pogoda ostatnio dopisuje więc korzystamy. Korzystaliśmy, dokładniej mówiąc - ostatnie kilka dni odpoczywamy od kąpieli i plażowania bo Wojtek zaczął brzydko kaszleć a Hanię bolało gardło. Może wyszłam na nadopiekuńczą matkę-kwokę ale uznałam, że lepiej zrobić kilka dni przerwy niż jakieś anginy leczyć albo inne paskudztwa.

Wybrałam sporo fajnych zdjęć z plaży, i już już miałam je zamieścić, ale postanowiłam przejrzeć je jeszcze raz. Staram się nie zamieszczać zdjęć dzieci, których mogłyby się kiedyś wstydzić oraz takich, co do których mam wątpliwości, czy nie zostaną wykorzystane przez kogoś w złych zamiarach. No i tak przejrzałam ponownie te zdjęcia i myślę - tu Hania w stroju, tu z wody wybiega, tu przykuca budując zamek z piasku... I wywaliłam połowę zdjęć Hani jako potencjalnie "niebezpieczne". Z Wojtkiem było łatwiej - ma krótkie spodenki "bez podtekstów" i po sprawie.
I tylko tak sobie myślę, że - mimo wszystkiego co dobre - to jednak w strasznych czasach przyszło nam żyć...




Zalotne spojrzenie :P





Hit dnia (tygodnia właściwie) - okulary do nurkowania. Kupione dla Hani, zaanektowane przez Wojtka i używane zdecydowanie niezgodnie z przeznaczeniem (czyli głównie jako ozdoba :) )








piątek, 19 lipca 2013

Coś nam się jednak nie udało...

Czytamy właśnie książkę o Maciupku i Maleńtasie - bliźniakach mieszkających jeszcze w brzuchu mamy (swoją drogą - fajnie i z humorem napisana książka). Pierwotnie miała to być książka dla Wojtusia, jednak i Hanię zaciekawiła tak bardzo, że w 2 czytelnicze posiedzenie przeczytałyśmy połowę, a kiedy kończyłam czytanie Hania domagała się ciągu dalszego :)
No więc czytam o tym, że Chłopcy zastanawiali się, do czego właściwie służą "nożne paluszki" i co to za tajemniczy Sznureczek łączy brzuszek dziecka z "wnętrzem" mamy, i w pewnym momencie odzywa się Hania:
- Mamusiu, a jak ja byłam jeszcze w twoim brzuszku... jak miałam się urodzić...to kto wybrał dla mn ie moje imię?
- Wybraliśmy je wspólnie z tatą - odpowiadam.
- A jak wybieraliście?
- Kiedy już wiedzieliśmy, że jesteś dziewczynką, kupiliśmy książkę, w której były wypisane wszystkie imiona, przeglądaliśmy ją, rozmawialiśmy, i zdecydowaliśmy  że będziesz Hanią.
- To niedobrze wybraliście, nie mogliście wybrać innego imienia? - docieka Hania
- Ale co, nie podoba ci się twoje imię? - poczułam się lekko zaskoczona "wyznaniem"
- No... Bo mogliście mnie nazwać Draculaura...

Mówiąc kolokwialnie "kopara mi lekko opadła" :D A Hania po chwili dokończyła myśl:
- Mamusiu, a możemy pójść i zmienisz mi imię? Dobra?


No.
:)

poniedziałek, 15 lipca 2013

Wrócili :)

Mimo naszych "obaw" dzieci wytrzymały u dziadków do dziś, czyli tak, jak zapowiadały. Rano tęsknotki zaczęły doskwierać - nie chciały jeść, chciały do domu. Koniec więc ciszy i spokoju, chociaż Hania zapowiada, że za tydzień znów się do dziadków wybierają (tylko co dziadkowie na to, ciekawe...).

Po południu mieliśmy iść na plażę - Hania wypatrzyła jakąś super zjeżdżalnię i chciała zjechać z tatusiem bo sama troszkę się bała. Niestety pogoda spłatała nam figla i przyszły chmury i wiatr, wybraliśmy się więc na niedawno otwarty plac zabaw. Plac rewelacyjny - sporo przyrządów dla dzieciaków, bezpieczna piankowa "podłoga", ogrodzony teren. Ale dzieci - mnóstwo. Plac jest położony na dość sporym osiedlu, dodatkowo są wakacje więc i dzieci więcej, no i jest zdecydowanie najfajniejszy w mieście, więc i sporo chętnych do zabawy. Pomyśleć tylko, że gdybyśmy nie zmieniali mieszkania mielibyśmy do tego placu zabaw ledwie kilka kroków :/

Dzieci się wybawiły, chociaż kiedy musieliśmy już iść jak zwykle było marudzenie, że byliśmy za krótko i oni chcą jeeeeszcze ;)