poniedziałek, 31 sierpnia 2009

niedziela rodzinnie


Hania bardzo lubi wspólne wyjścia, lubi mieć nas w komplecie.





Tym razem oprócz towarzystwa Mamy i Taty, na Zarazka czekała jeszcze jedna atrakcja. Dość niespodziewanie, ale jednak - Hanka jadła frytki. Pierwsze frytki :) Najpierw nie mogła się doczekać.





Kiedy już dostała swoją porcję i spróbowała, zrobiła minę pt. "te frytki to zdecydowanie przereklamowane są", jednak jak to Hania nie mogła tak po postu przestać jeść, a w miarę jedzenia smakowały coraz bardziej. Do tego stopnia, że nie dała zostawić tego, czego nie miała siły zjeść, tylko Tato musiał nieść zimne frytki do domu (Hania dzielnie pomagała niosąc kilka w rączce) :D



słowniczek :)

Kilka zaległych słówek, jakoś mi umknęły - byłam pewna, że odnotowałam, jednak nie

- PISIE, TAAA - proszę
- UJĘ - dziękuję
- PACIAM - przepraszam
- PIPOPO - hipopoam
- PADZIAAA - podzielić (przełamać bułkę na pół, pokroić mięsko itp)

z Ciocią Ewą - zdobywanie Telesfora






gotowa do wyjścia na spacer :)


Pojęcia nie mam, czy to wpływ Hankowego uwielbienia dla "Pana Hilarego", czy coś innego? Co by to nie było, tak właśnie dziś Hania przygotowała się do wyjścia na spacer. A okulary są z zestawu "małego doktora", co to Hania od wujka Jarka na urodziny dostała :)






sobota, 29 sierpnia 2009

są dni, kiedy książeczki przysłaniają Hani cały świat ;)

Dziś Zarazek stał się szczęśliwym posiadaczem swego pierwszego komiksu :) Książeczkę wypatrzyła na wystawie w kiosku i zapragnęła ją mieć, ale to bardzo bardzo zapragnęła. Podeszła do okienka...Chociaż to za dużo powiedziane, raczej podskoczyła - żeby pani sprzedawczyni miała szansę zobaczyć tak ważną klientkę.

- Pami, baja, ta! - poprosiła niecierpliwie, wskazując paluszkiem miejsce, gdzie wystawiona była książeczka
- Baja, tam! Khrrrrr....! - Hania sprecyzowała, o jaką książeczkę jej chodzi.

Miałam właśnie podejść do pani i wytłumaczyć, czego chce moje dziecko, jednak pani zaskoczyła mnie bardzo :)

- Chcesz książeczkę o Królu Lwie? - spytała Hani
- Ta! Khrrrr....! - ucieszył się Zarazek


I jak mogłam nie kupić dziecku książeczki, skoro właściwie zakupu dokonała Hanka sama, mnie pozostało tylko zapłacić :D


A do domu szłyśmy i szłyśmy.... A Hania czytała i czytała.... :D




a godzinę wcześniej zjadła na obiad 3 mielone ;)



piątek, 28 sierpnia 2009

słowniczek :)

- SI - siusiu
- PI - śpi i wszystko co ze spaniem związane
- DADADA - piosenka, muzyka
- PAM - pan
- PAMI - rzadko się pojawia ale znaczy: pani

Skromnie w ostatnim czasie ;) No, chyba że ze względu na późną porę pamięć mi szwankuje ;)

tadammmm!

Znalazłam u Hani ostatnią prawą górną "piątkę". Teraz to już naprawdę mamy w domu dużą dziewczynkę :) Podsumowując - ząbkowanie nie było aż tak trudnym doświadczeniem, na jakie byłam przygotowana. Może z 6 razy musiałam Hani Panadol podać, raz (przed pierwszym ząbkiem) zagorączkowała wysoko, były może ze 4, max. 6 zarwanych nocy.

Czekaliśmy aż urosną, teraz będziemy czekać, kiedy wypadną ;P


tak mogłaby bez końca

Śmiejemy się z Hani Tatą, że mamy w domu kopiarkę - bo kopiuje niestrudzenie. Powtarza gesty, miny, ruchy ciała, zachowanie. I - jak widać - sprawia jej to olbrzymią frajdę :) Całe szczęście Hubert też nie narzeka (jeszcze?) na takie Haniutkowe zabawy :)






uczy się dzielnie i cierpliwie dziewczynka :)

Posted by Picasa

przepraszam, kto w końcu jest szefem w tej ekipie???


Posted by Picasa

spacerowo



Gdy ręka za krótka a Dziecko za wszelką cenę chce uniknąć fotki ze starymi, wychodzą takie zdjęcia:

Posted by Picasa

Haniu, tylko nie wchodź do wody, proszę!

Tiaaa...Nie ma to jak mieć posłuch u własnego dziecka ;/






w poszukiwaniu nowych wrażeń vol. 2

Wesołe Miasteczko też zaliczyłyśmy :) Na początek były samochodziki - Hani się bardzo podobało, Tatko kierował, Matka dokumentowała :D







Następnie przyszła kolej na karuzelę. Nie taką malutką, dla dzieci, tylko taką co to do góry się wzbija ;) Hania chciała. Bardzo. Rodzice się wahali, ale wreszcie Hania z Tatkiem zasiadła w wybranym pojeździe.
Troszkę się bała, ale była bardzo dzielna. Żadnych histerii tam, w górze, tylko trzymała się mocno i tuliła do Taty. Zasadniczo nie było najgorzej, ale na Zarazka zabawę z pełną satysfakcją i radością przyjdzie nam jeszcze troszkę poczekać.






zaskoczenie czyli wielka acz niespodziewana miłość do spaghetti


Dzisiejszy obiad śmiało można nazwać wydarzeniem roku ;) Oto bowiem Hanka, nie jedząca niczego czego nie zna, a już zdecydowanie niczego co jest czerwone, dziś na obiad spaghetti dostała. Po ostatnim razie pewna byłam, że skończy się na jedzeniu suchego makaronu. Jakie więc było moje zaskoczenie, kiedy Zarazek zjadł swoją porcję, poprawił z talerza Babci, a na koniec na spółkę z Tatkiem rozpracował jego (taty) porcję. Tato jednak nie powinien czuć się pokrzywdzony, Hania nakarmiła tatusia ;)











niedziela, 23 sierpnia 2009

w poszukiwaniu nowych wrażeń

Z tych mniej ekstremalnych zainteresowań są motorki. Nie jeżdżą zbyt szybko, radości jest mnóstwo bo mama/tato/babcia/wujek muszą biec obok i pomagać w kierowaniu, mają wiatraczek przy kierownicy czyli czysta przyjemność :)


co robi Hania, czyli dlaczego po 1 spacerze Zarazkowe ubrania nadają się tylko do pralki :)

Ostatnio każdy nasz spacer kończy się tak samo. Hania żąda "da da da" i "pam". Więc idziemy i szukamy.


Zagadka: co robi Hania na spacerach i czego szuka? Poniżej podpowiedź :)








A oto rozwiązanie zagadki: Zarazek tańczy break-dance, i chce szukać muzyki i panów, którzy tańczą. Żeby tańczyć razem z nimi :) I naśladuje, naśladuje, naśladuje... Czekam tylko, kiedy zacznie się na głowie kręcić czy coś ;)0

dziewczynka z parasolem

Cała Hania - zawsze inaczej niż reszta ludzi :)


pierwsze lekcje

Hanię odwiedziła Ciocia Ela. Ciocia uczy dzieci gry na pianinie, więc i Hania przy okazji otrzymała pierwszą lekcję.









A tutaj Hanna wyedukowana ;P Widać różnicę, prawda? Odpowiednia pozycja, prawidłowo ułożone rączki - profesjonalistka :)





Po ciężkiej nauce - relaksik przy książeczkach


trening czyni mistrza

Tylko dlaczego mistrz musi ćwiczyć zakładanie butów na naszej pościeli???











Efekt końcowy: mistrz się zniecierpliwił i stwierdził, że tak samo można w jednym bucie chodzić jak i w dwóch :)