piątek, 5 lutego 2010

przedszkole dzień 3 podejście drugie, czyli czarna rozpacz

Dziś zaprowadziłam Hanię ok. 10.00, umówiłyśmy się, że przyjdę po obiedzie.
Troszkę się martwiłam, bo jedno z dzieci płakało i wołało mamę - bałam się, żeby przypadkiem Hani ten nastrój się nie udzielił.
- Papa mama, papa łiku, papa mniama - i tyle dziecko widziałam.

Pojechaliśmy po Hanię o 13.30. Weszliśmy na salę oczekując dziecka rzucającego się nam na szyję - z lekka się pomyliliśmy.

Dziecię oświadczyło, że do domu nie idzie. I koniec. I buzia w podkówkę gotowa do płaczu. Próbowaliśmy ją przekonać, próbowała "ciocia" wytłumaczyć, że przecież jutro też przyjdzie - niestety. Dzieć uparty. Dodatkowo dziewczę oświadczyło nam, że do domu to ona nie pójdzie bo przecież w przedszkolu obiadu jeszcze nie zjadła (dowiedzieliśmy się przy okazji, że od 13.00 Hania pilnuje wejścia na salę i na obiad czeka niecierpliwie :) obiad dziś spóźniony troszkę był więc się dziecko musiało cierpliwością wykazać :) )

Ustaliliśmy, że pojedziemy do domu i wrócimy za godzinę - żeby spokojnie zdążyła sobie ten wyczekany obiad zjeść.

Po godzinie - drugie podejście do odebrania Hani z przedszkola. Niestety, mimo zjedzonego obiadu zdania nie zmieniła - do domu nie idzie i koniec.
Tym razem nie było odwrotu - zrobiliśmy dzieciom papa i tato zabrał Hanię tonącą we łzach i wyjącą w niebogłosy do szatni.

Coś koło godziny tak wyła. To za przedszkolem, to za kotkiem którego zapomniała zabrać, to znowu za przedszkolem. O matko... Chociaż z drugiej strony wolę żeby wyła że nie chce iść do domu, niż gdyby miała rozpaczać zostając w przedszkolu ;)

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

pewnie że lepiej tak niż odwrotnie:)
przyzwyczai się , jak się nacieszy to pewnie bedzie wychodzić chetniej:)
kaja26

Gosia z Młodzieżą :) pisze...

Boję się tylko żeby nie zaczęła chodzić niechętnie kiedy już jej to przedszkole spowszednieje ;)

Magda pisze...

Brawo Hania :) tak trzymac! U nas tez przedszkole wymiata. I to jest bardzo przyjemne uczucie :))))