Co dzień rano zagniatamy ciasto. Hania zagniata. Coraz bardziej "siama" i coraz mniej pomocy wymagająca
Spróbować oczywiście trzeba. A potem z minką wykrzywioną udowadniać Mamie że "mniammm" - takie pyszne :)
Zmienił się tylko finał zabawy. Skończyły się warsztaty rękodzieła, nastała era warsztatów kulinarnych :) Więc wyciskamy dzielnie ciasteczka i "pieczemy" w piekarniku. Szefowa kuchni nie zapomina przy tym o rękawicach - takie ciacha gorące :)
1 komentarz:
Widzę ze Hania z kogoś przykład bierze zapewne nie z taty bo jak mi wiadomo to tata potrafi wodę przepalić
Prześlij komentarz