poniedziałek, 25 stycznia 2010

masa solna ciągle na topie :)

Co dzień rano zagniatamy ciasto. Hania zagniata. Coraz bardziej "siama" i coraz mniej pomocy wymagająca







Spróbować oczywiście trzeba. A potem z minką wykrzywioną udowadniać Mamie że "mniammm" - takie pyszne :)




Zmienił się tylko finał zabawy. Skończyły się warsztaty rękodzieła, nastała era warsztatów kulinarnych :) Więc wyciskamy dzielnie ciasteczka i "pieczemy" w piekarniku. Szefowa kuchni nie zapomina przy tym o rękawicach - takie ciacha gorące :)



1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Widzę ze Hania z kogoś przykład bierze zapewne nie z taty bo jak mi wiadomo to tata potrafi wodę przepalić