sobota, 12 czerwca 2010

pogawędki z Zarazkiem :)

Wieczorem Zarazkowy Tato opowiada, że Hani spodobał się bardzo plakat wyborczy jednego z kandydatów na prezydenta. Tato kończy swą opowieść:
- I na tego pana zagłosuje mama
- Mama nie wie na kogo zagłosuje bo nie widzi odpowiedniego kandydata - odpowiadam
- Kadydananta? - dopytuje się Hania
- Tak Haniu, kandydata - potwierdzam
- Hania jeśt kadydananta - odpowiada dziewczynka z uśmiechem :)

Kto wie, kto wie...?

*************************************************************************************

Hania chce sama zejść ze stromych schodów
- Dobrze, tylko powolutku, uważaj - pouczam
- Śpokonie, mama - uspokoiła mnie córka dodatkowo wyciągając przed siebie rączkę w geście "nie martw się, dam radę" :)

*************************************************************************************

Podczas spaceru mijamy mężczyznę poruszającego się na wózku inwalidzkim.
- Pam jowej ma? - dopytuje Hania
- Nie kochanie, to nie rower. Pan ma chore nóżki i nie może chodzić, musi jeździć na takim wózku - tłumaczę dziecku
- Pam choją ma jewą nókę ci pawą? - docieka Zarazek

Zaskakuje mnie to u dzieci. Jeden problem wyjaśniony, nie ma co dalej wnikać. Trzeba wymyśleć sobie nowy problem do rozwiązania dla rodziców :)

*************************************************************************************

Hania stoi na promenadzie, słucha muzyki. Obok niej przeciska się kobieta z dziecięcym wózkiem niemal jadąc jej po nóżkach
- Pasiam sie mói! [przepraszam się mówi] - upomina Hania podniesionym głosem i z groźną miną :)

*************************************************************************************

"Indianie" przyjeżdżają do nas co roku, nigdy jednak Hania nie reagowała tak żywo jak dziś. Przy okazji popołudniowego spaceru miałyśmy okazję wysłuchać pierwszego w tym roku "koncertu" (pokazu?). Hania była zachwycona, stała zasłuchana dobre 30 minut, nawet wizja loda z posypką czy przejażdżki na samochodach nie zdołała jej przekonać do odejścia.
- Mamo, ja takie pamy nie idziała! [nie widziałam tych panów] - powtarzała z przejęciem co chwilę

Chętnie wrzucała też pieniążki do koszyczka. Najpierw poprosiła mnie o finansowe wsparcie, potem postanowiła sięgnąć do swojego portfela. Wrzucała pieniążki do czasu kiedy spostrzegła, że niechcący wrzuciła za dużego pieniążka (zamiast 20 czy 50 groszy wrzuciła złotówkę) - podeszła więc do koszyczka z powrotem odbierając co jej ;)

Brak komentarzy: