W porze południowej drzemki Hania radośnie stwierdziła, że spać to ona nie będzie. I już.
Przyznam, że ta decyzja nieco skomplikowała Zarazkowej Mamie plan dnia - zwykle w porze drzemki obiad robię, wczoraj jednak było to bardzo trudne :) A nie śpiąca Hania, której matka czasu nie mogła poświęcić, to wulkan pomysłów :)
Wyszłam do łazienki. Chwilę mnie nie było. Wracam i widzę - jak niżej. Moje kwiatki... Ogrodniczka mała, nie ma co :)
Posprzątałyśmy razem i wróciłam do kuchni dalej z obiadem walczyć. Coś jednak za długo było cicho - idę sprawdzić, co też tym razem Dzieciak wymyślił i...tadam!
Obiad był spóźniony. Zarazek padł ok. 15.00. Dzień rozbity. Następnym razem ją przywiążę do łóżka żeby spała (albo przynajmniej niech będzie w jednym miejscu ;) )