czwartek, 28 sierpnia 2008

samodzielność - odsłona 2


Brak logicznego myślenia, którym się dotychczas wykazywałam, mogę wytłumaczyć tylko zakochaniem bez pamięci ;) W Zarazku oczywiście :P No bo skoro Handzia je nektaryny gryząc z całości, je kanapeczki, podjada biszkopty, chrupki i chlebki ryżowe i różne inne rzeczy, to po co rozdrabniam jej dodatkowo obiady...?Rozdrabniałam znaczy, bo dzisiaj wreszcie poszłam po rozum do głowy i zakumałam że bez sensu postępuję. Tak więc dzisiaj Zarazek miał obiad dorosły, jak na roczniaka przystało. Matka zakupiła talerzyk i podała dziecku - w jednej części pokrojone mięsko, w drugiej - ziemniaczki, w trzeciej - gotowane różyczki kalafiora i brokułów. I co? I nie było zabawy, rozwalania i walki z Dzieciakiem żeby zjadł obiad. Hanka zasiadła, popatrzyła, podotykała i zjadła. Sama. Troszkę rączką, troszkę widelczykiem, ale było pięknie. I czysto ;)

Ehh, głupia Matka, głupia ;)

2 komentarze:

kala pisze...

czysto? No pięknie... jestem porażona matczyną logiką i dziecięcym obiadowaniem :)

Magda pisze...

genialne!
naprawdę ona już to wszytsko robi? jakoś mi się wydaje, że to kroki milowe od Tolki... ;)