sobota, 17 lipca 2010

z cyklu: pogawędki z Zarazkiem :)

PRAWIE JAK BLONDYNKA ;p

Wracamy z Hanią z plaży. Kilkadziesiąt metrów od przystanku Hania zauważa wjeżdżającego na parking samochodem dziadka
- Dziaaadziaaa!!!
- woła

Bez reakcji niestety, dziadek nie słyszy.

Po chwili dziadek wysiada z samochodu
- Teraz Haniu, wołaj głośno może dziadek usłyszy - proponuję
- Gooooośnooooo!!! [głośno!] - woła Hania ile sił w płucach :)

*************************************************************************************

Hania namiętnie zbiera kamyki - dla mnie :) Inna sprawa, że każe mi je wkładać do torebki i nosić wszędzie ze sobą, a niektóre bywają rozmiarów dłoni ;)

- Mamo, pamiciek, posie [kamyczek, proszę] - mówi Hania podając mi któryś kamyczek z kolei
- Dziękuję kochanie, jaki piękny - odpowiadam
- Piękny pamiciek dla pięknej mamy - odpowiada Hania

Wymiękłam :)

***********************************************************************************

- Mama, pojiciś? [pożyczysz?] - pyta Zarazek sięgając z półki mój dezodorant.

Już się zaczyna :)

***********************************************************************************

OPOWIEŚĆ O CYCUSIACH :)

- Hania ma małe cici. Babta ma duje. I mama ma duuuuje. Hania ujośnie i teś będzie miała duuuuje cici, jak mama - opowiada Hania :)

***********************************************************************************

TROSKLIWIE

Idziemy na spacer. Hania wzięła ze sobą hulajnogę. Jechała dzielnie dość długo, w pewnym momencie zobaczyłam, że jest już troszkę zmęczona

- Haniu, ponieść Twoją hulajnogę żebyś odpoczęła? - proponuję
- Nieee....Abo tak, mamo. Dekuję. Ale tiko tośkę. Mama dujo nie moje nosić bo mieśka didia mamy buchu - odpowiada Hania z troską w głosie :)

***********************************************************************************

Hania w ostatnim czasie uwielbia kasować bilety w autobusie. Uważnie też obserwuje innych pasażerów i komentuje ich zachowanie (głównie w zakresie kasowania biletów właśnie ;) )
Któregoś razu jedziemy autobusem i Hania opowiada:
- O, pam bijet kasiował. I pani kasiowała. O, dwa pamy kasiowały bijety.... - opowiada z każdym przystankiem. W pewnym momencie:

- Mamo! - woła na cały głos - ten pam bijetu nie kasiował! - krzyczy oburzona pokazując paluszkiem, żeby nie było wątpliwości o kogo chodzi - Ten pam z dują tojbą! - teraz już wszyscy pasażerowie wiedzieli, kto jest gapowiczem, pan miał rzeczywiście duży plecak na plecach :)

Dla wyjaśnienia - ów pan nie był gapowiczem, po prostu był już w wieku, kiedy jeździ się bez biletu :)


Oj, wesoło mamy z tą naszą gadułką :)


Kursywa

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

he he Hania byłaby dobrym podpowiadaczem dla kanarów;)
kaja26