PRAWIE JAK BLONDYNKA ;p
Wracamy z Hanią z plaży.
Kilkadziesiąt metrów od przystanku Hania zauważa wjeżdżającego na parking samochodem dziadka
- Dziaaadziaaa!!! - woła
Bez reakcji niestety, dziadek nie słyszy.
Po chwili dziadek wysiada z samochodu
- Teraz Haniu, wołaj głośno może dziadek usłyszy - proponuję
- Gooooośnooooo!!! [głośno!] - woła Hania ile sił w płucach :)
*************************************************************************************
Hania namiętnie zbiera kamyki - dla mnie :) Inna sprawa, że każe mi je wkładać do torebki i nosić wszędzie ze sobą, a niektóre bywają rozmiarów dłoni ;)
- Mamo, pamiciek, posie [kamyczek, proszę] - mówi Hania podając mi któryś kamyczek z kolei
- Dziękuję kochanie, jaki piękny - odpowiadam
- Piękny pamiciek dla pięknej mamy - odpowiada Hania
Wymiękłam :)
***********************************************************************************
- Mama, pojiciś? [pożyczysz?] - pyta Zarazek sięgając z półki mój dezodorant.
Już się zaczyna :)
***********************************************************************************
OPOWIEŚĆ O CYCUSIACH :)- Hania ma małe cici. Babta ma duje. I mama ma duuuuje. Hania ujośnie i teś będzie miała duuuuje cici, jak mama - opowiada Hania :)
***********************************************************************************
TROSKLIWIE
Idziemy na spacer. Hania wzięła ze sobą hulajnogę. Jechała dzielnie dość długo, w pewnym momencie zobaczyłam, że jest już troszkę zmęczona
- Haniu, ponieść Twoją hulajnogę żebyś odpoczęła? - proponuję
- Nieee....Abo tak, mamo. Dekuję. Ale tiko tośkę. Mama dujo nie moje nosić bo mieśka didia mamy buchu - odpowiada Hania z troską w głosie :)
***********************************************************************************
Hania w ostatnim czasie uwielbia kasować bilety w autobusie. Uważnie też obserwuje innych pasażerów i komentuje ich zachowanie (głównie w zakresie kasowania biletów właśnie ;) )
Któregoś razu jedziemy autobusem i Hania opowiada:
- O, pam bijet kasiował. I pani kasiowała. O, dwa pamy kasiowały bijety.... - opowiada z każdym przystankiem. W pewnym momencie:
- Mamo! - woła na cały głos -
ten pam bijetu nie kasiował! - krzyczy oburzona pokazując paluszkiem, żeby nie było wątpliwości o kogo chodzi -
Ten pam z dują tojbą! - teraz już wszyscy pasażerowie wiedzieli, kto jest gapowiczem, pan miał rzeczywiście duży plecak na plecach :)
Dla wyjaśnienia - ów pan nie był gapowiczem, po prostu był już w wieku, kiedy jeździ się bez biletu :)
Oj, wesoło mamy z tą naszą gadułką :)