wtorek, 3 września 2013

Pierwszy dzień za nami :)

Pierwszy dzień w karierze Wojtusia-przedszkolaczka ;)  Rano wszedł na salę niemal nie oglądając się za mną, tylko szybki buziak i poszedł do pań i do dzieci. Z relacji pani - było w porządku, tylko kiedy zobaczył rozłożone leżaczki mina mu zrzedła i chwilkę popłakał i zasmucił się. Ładnie jadł, bawił się i - co dla mnie ważne - nie było potrzeby zmiany ubranek czyli dał sobie radę z toaletą (nie wnikałam, czy radził sobie sam czy prosił o pomoc, ważne że dał radę) :)
Poszłam do przedszkola wcześniej, żeby odebrać Wojtusia zaraz po obiedzie - i kiedy siedziałam na korytarzu czekając, aż skończy jeść obiad, wyszła pani i wyprowadziła naszego lekko zapłakanego chłopczyka. Tak jak przewidywałam - było dobrze dopóki rodzice nie zaczęli dzieci odbierać, ja nie pchałam się na salę żeby Wojtuś zjadł w spokoju a on wystraszył się, że mamy nie ma (zresztą sporo dzieci zaczęło płakać kiedy koledzy szli już do domu a one jeszcze zostawały). No ale przytulił się szybciutko i już w szatni nie było ani śladu po  łezkach :)
Po południu jakiś milion razy usłyszałam "ja mamę kocham mooooocio" [mocno] , Wojtuś przytulał się częściej niż zwykle, był bardziej płaczliwy (chociaż nie wiem czy to "zasługa" przedszkola czy pobudki o 7.00) a wieczorem miał problem z zaśnięciem - kokosił się coś koło 50 min. Ale w trakcie tego kokoszenia w pewnym momencie zerwał się po raz kolejny z łóżka i mówi: "mamusiu, ale jest  siupel śkole!" [przedszkole jest super]. No, i tego się trzymam - mam nadzieję, że gorzej nie będzie ;)

1 komentarz:

Anett pisze...

Oby! Powodzenia na dalsze dni!