niedziela, 29 sierpnia 2010

marzenie naszej córki

Śpię w najlepsze.
- Mamo, mamooo - obudziło mnie wołanie Hani

Na zegarku dochodzi 3.00 - pewnie chce siusiu... Idę więc.

- Chcesz siusiu, kochanie? - pytam
- Nie - odpowiada dziecko zaspanym głosem, po czym kontynuuje:
- Mamo, taki pokej duji, ma tyle jamków (tu pokazuje rozcapierzone paluszki obu rączek) i tu się nosi (pokazuje na brzuszek), pupiś mamo? Hania nie ma takiego pokeja, pupiś mi? [taki portfel duży, ma tyle zamków i tu się nosi, kupisz Hani?]


Przyznam, że kiedy to usłyszałam zaśmiałam się serdecznie. Cóż się dziewczynce przypomniało w środku nocy?

Rano temat portfela nie zniknął, wręcz przeciwnie - Hania wytłumaczyła jeszcze raz dokładnie gdzie widziała takie wymarzone cudo i o co dokładnie chodzi.

I ma - wymarzony, we wzór moro (oczywiście były też czerwone, niebieskie i beżowe ale moro - to było to)




Brak komentarzy: