niedziela, 29 sierpnia 2010

jak się okazało ubiór na poprzedni spacer to był przysłowiowy "pikuś" ;)

Następnego dnia przed wyjściem z domu Hania zniknęła w swoim pokoju pakując torebkę. Po chwili wpada do mnie w takim oto stroju:




- Peśtasiłam mamę? [przestraszyłam mamę] - pyta ze śmiechem

No nie da się ukryć że włosy mi się zjeżyły na głowie ;) Dziecko bez wahania stwierdziło, że na spacer idzie ubrana właśnie tak.
No dobrze, mówisz - masz, jakoś przeżyję :)


Finalnie poszła bez nauszników i okularów jednak. Chwilę przed wyjściem damie zabrudziła się torebka co doprowadziło ją do czarnej rozpaczy i mega złości - z tego wszystkiego jakoś zapomniała o tych dodatkach.

Na szczęście? ;P

Brak komentarzy: