sobota, 23 lipca 2011

koniec spokoju - wszędzie wlezie, czort mały!

Hania była zupełnie innym dzieckiem. W wieku Wojtka zaczynała już chodzić, szukała tylko chętnego który nie bacząc na zdrowie kręgosłupa, będzie gotowy zapewniać jej palce do utrzymania równowagi. Raczkowanie? To nie dla niej ;) Nie miałam problemu z ogarnięciem sytuacji ponieważ bez rodzicielskich (lub innych dorosłych) palców Hania mobilna nie była, wystarczyło posadzić ją na kocu, dać zabawki i mogłam iść gotować obiad.

Wojtek jest zupełnie inny. Żywy, niespokojny duch. Wszystko go interesuje, wszystkiego musi dotknąć. Nie zniechęca się, cierpliwie dąży do obranego celu (a jeśli tym celem jest pilot - nic nie jest w stanie mu przeszkodzić w zdobyciu "trofeum"). Bardzo denerwuje się i krzyczy, kiedy nie pozwalamy mu dotknąć/wziąć przedmiotu, który sobie akurat upatrzył. Zaczyna przemieszczać się coraz swobodniej - narazie na szczęście tylko po pokoju, jednak mam wrażenie że już niedługo będzie śmigał po całym domu :)

Pilnie potrzebuję dodatkowych 5 metrów pokoju żeby kojec zmieścić ;P






A najfajniej jest pod ławą :)




Posted by Picasa

1 komentarz:

MamaKinga pisze...

Wiem coś o tym, przerabiamy z Paulinką ten sam okres, mała jest po prostu wszędzie, nie mam czasu na obiad, czy sprzątanie bo muszę mieć Ją cały czas pod kontrolą:)