środa, 27 kwietnia 2011

Wielkanocnie

Najpierw było dekorowanie pisanek :) Fajna zabawa, jednak na DOKŁADNĄ dekorację Hani starczyło cierpliwości tylko do jednej pisanki, reszta lekko "po łebkach" ;) Ale zabawa była przednia, i to najważniejsze








Efekt końcowy - porażający ;P






Na koniec jeszcze mała sesja - no bo: Mamusia, a jak wyglądam jak dubie w nosie, no jak?



Spinka od babci Marysi spodobała się bardzo - oczywiście wieczorem znalazła się na honorowym miejscu na poduszce. Dziękujemy! :)



Wielka Sobota była jeszcze dość fajna, reszty Świąt nie chcę pamiętać :/ Hania ledwo zdrowa, jeszcze kaszląca i zakatarzona, Wojtek w nocy z soboty na niedzielę zagorączkował wysoko, tak więc niedzielny poranek spędziliśmy w szpitalu na niemal 2-godzinnym oczekiwaniu na zbadanie przez pediatrę. Okazało się, że Wojtek też ma anginę - czyli antybiotyk, zero wspólnych spacerów, kontrola temperatury...Kiszka :/ Dobrze tylko, że jednak Wojtka chrzciny odbędą się w innym terminie, przynajmniej nie było problemu z przesuwaniem daty.

Już nigdy nie chcę TAKICH Świąt, brrrr....

Brak komentarzy: