niedziela, 11 sierpnia 2013

"Dziki zwierz" prawie oswojony ;)

Hani przygoda z rolkami (rolko-wrotkami narazie, jeszcze jeździ systemem 2 koła tył, 1 koło przód) zaczęła się rok temu - babcia Marysia i dziadek Mietek spełnili marzenie wnuczki i rolki w prezencie urodzinowym  dziecku dali. Hani wydawało się, że rolki założy i pojeeeeedzie, i z początku była zaskoczona i zdegustowana faktem, że założyła rolki i wylądowała na pupie zamiast jechać w siną dal ;)  Próbowała jednak i szło jej coraz lepiej. W tym roku jest sprawniejsza i jazda na rolkach udaje się coraz lepiej - zaczyna łapać sposób, w jaki musi odpychać się od podłoża oraz coraz lepiej utrzymuje równowagę i śmielej próbuje jeździć bez trzymania za rękę taty.




Wojtuś też coraz sprawniejszy się robi. Zaczął jeździć na rowerku biegowym (i faktycznie próbuje jeździć, jakoś ominął etap prowadzenia rowerka między nogami, jak to robiła przez pierwsze miesiące Hania), na hulajnodze (3-kołowej narazie) też śmiga coraz fajniej. I tylko jeden problem jest - Wojtek za wszelką cenę stara się naśladować Hanię, wydaje mu się, że potrafi tak jak ona. I nic sobie nie robi z ostrzeżeń i prób asekuracji - on sam, da radę bo jest "duzi" przecież :) No i czasem robi się niebezpiecznie...















Na szczęście skończyło się na strachu a od tamtego upadku nie ma hulajnogi bez kasku na głowie :)


1 komentarz:

Anett pisze...

Co do rolek - moja Lili chyba myślała podobnie, spróbowała kilka razy i zniechęciła się. Teraz namawiam ją, ale niestety tak średnio jej idzie. Chyba trzeba troszkę odczekać....