piątek, 16 listopada 2012

Dzieci nam rosną...

Zakończyłam przygodę z karmieniem Wojtka. To znaczy nie z karmieniem generalnie, tylko z karmieniem piersią. Podobnie jak z Hanią, po 2. urodzinach. Można powiedzieć że zniósł to dzielnie ;) A kilka dni temu wstawiliśmy drugie łóżko do pokoju Hani i dzieciaki śpią razem. Nocki nie najgorsze ale usypianie - porażka :/  Spędzam jakąś godzinę w pobliżu Wojtkowego łóżeczka, zanim paskuda uśnie. Bo przecież po co położyć się i wyciszać, skoro można pozrywać naklejki i tapetę ze ścian, potrenować wchodzenie do łóżka i wychodzenie z niego, piętnaście razy wyrzucić pościel na podłogę i wkładać do łóżka z powrotem, wyrzucić misia a potem go szukać, pozaczepiać Hanię, poprzytulać się do mamy, uszykować sobie legowisko na podłodze, pogadać pod nosem, poczytać książeczki w półmroku...

U Hani też zmiany - zaczął jej się ruszać pierwszy mleczak :) Teraz z niecierpliwością czeka na wypadnięcie ząbka i kilka razy dziennie melduje, że "ząbek jeszcze nie wypadł"

Oj, nasze duże dzieci :)

Brak komentarzy: