Wszystko było nowe, i przez to baaaardzo ciekawe :) Tylko pogoda troszkę płatała figle i nie zawsze dopisywała 100%, ale to Zarazkowi nie przeszkadzało w eksploracji podwórza.
Kiedy akurat nie padało, najfajniej było bawić się z psem (oj biedna Psota z Hanką była :) Chwili spokoju nie miała), przelewać wodę z wiadra do wiadra oraz bawić się w spreparpwanej przez Dziadka Kazia błotnej kałuży
Kiedy padało też trzeba było sobie radzić - Matka przezornie zabrała płaszczyk na deszcz i kalosze :) Można więc było pograć w piłkę...
...zorganizować błotną wycieczkę Cioci Marzenie...
...zorganizować Cioci Agnieszce błotne kąpiele (i to całkowicie gratis, a ludzie płacą za to duże pieniądze :D ), po czym zgrabnie wpaść w błotną kałużę (efekt niezamierzony oczywiście, kalosze się do dna kałuży przyssały :D)
Hanna po zabawie a przed kąpielą wyglądała tak:
Wszystkie ubrania były do prania, ale Dzieciak niesamowicie szczęśliwy :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz