czwartek, 30 października 2008

do biedronki przyszedł żuk


Pół nocy myślałam, "jak to szło", bo jakiegoś zaćmienia umysłu doznałam i jak utknęłam na "i powiada" :/ Tak więc dziś, korzystając z Zarazkowej drzemki, znalazłam i wklejam. Jeszcze tylko na pamięć się nauczyć, taki drobiazg ;)


ŻUK

Do biedronki przyszedł żuk,
W okieneczko puk-puk-puk.

Panieneczka widzi żuka:
"Czego pan tu u mnie szuka?"

Skoczył żuk jak polny konik,
Z galanterią zdjął melonik

I powiada: "Wstań, biedronko,
Wyjdź, biedronko, przyjdź na słonko.

Wezmę ciebie aż na łączkę
I poproszę o twą rączkę"

Oburzyła się biedronka:
"Niech pan tutaj się nie błąka,
Niech pan zmiata i nie lata,
I zostawi lepiej mnie,
Bo ja jestem piegowata,
A pan - nie!"

Powiedziała, co wiedziała,
I czym prędzej odleciała,

Poleciała, a wieczorem
Ślub już brała - z muchomorem,

Bo od środka aż po brzegi
Miał wspaniałe, wielkie piegi.

Stąd nauka
Jest dla żuka:
Żuk na żonę żuka szuka.

Inna wersja

Stąd nauka
Jest dla żuka:
Piegi mieć - to także sztuka.

(Autor: Jan Brzechwa)

karny jeż

Zarazek wszedł w okres dla Zarazkowych Rodziców niezmiernie trudny. Zaczęło się testowanie "ile mi wolno" i "kto tu rządzi", i każde działanie przez Haniutka odbierane jako niepożądane i niezgodne z jej planem komentowane jest przez nią piskiem, ale to na takich wysokich tonach, że Matce agresor się włącza (całe szczęście Zarazkowa Mama nie daje się ponieść emocjom ;) . Generalnie Zarazek jest na nie: idziemy - NIE, ubieramy się - NIE, zmieniamy pieluchę - NIE, nie zmieniamy - NIE ;), jemy śniadanie - NIE itp. Jedynie rysowanie jest zawsze na TAK (a to już coś). Zakazów Zarazek też nie uznaje, zachowuje się, jakby nikt nic nie mówił i dalej radośnie kontynuuje działanie :) Dzisiaj jednak miarka się przebrała i po którymś kolejnym pisku Matka postanowiła zadziałać konsekwentnie. Ponieważ tłumaczenie nic nie dawało trzeba było zadziałać inaczej - i tu wybór padł na karnego jeża. Z braku jeża Hania siedziała na poduszce :P Tzn siedziała to za dużo powiedziane. Najpierw uciekała i miała dobrą zabawę - do czasu aż spostrzegła, że Mama na ubawioną raczej nie wygląda. Potem był bunt, że ciągle trzeba wracać i siedzieć w jednym miejscu. Potem rezygnacja i siedzenie - przez chwilkę, ale jednak. A potem...Hanka podeszła i się do mamy przytuliła. Zrozumiała o co kaman? Tak by wyglądało :) I chociaż spokój nie trwał długo, całą tą sytuację odbieram jako mój mały sukces wychowawczy :)

Drodzy czytacze bloga - jeśli macie jakiś sposób na zbuntowanego piszczącego 15-miesięczniaka, podpowiadajcie!

środa, 29 października 2008

usypianie i takie tam...

Od kilku dni Zarazek śpi we własnym łóżeczku. Wprawdzie styka się ono z naszym łóżkiem, ale jednak jest to bardziej osobne spanie niż dotychczas ;) Jak do tej pory idzie nam dość dobrze: Hania zasypia sama, po kąpieli jest cysio i odkładanie do łóżeczka, od wczoraj nie potrzebuje już mojej ręki żeby zasnąć. Po drugie - śpi zdecydowanie spokojniej niż przedtem, w nocy woła pierś 1-2x (a zdarzyło się, że przespała całą noc bez cycusiania ;) ), mniej się budzi (kiedyś odkładana do swojego łóżeczka budziła się nawet po 30 min - 1 godz, teraz po zaśnięciu do pierwszego przebudzenia mijają 3-4 godz. Wcześniej jak się obudziła, trzeba było brać dziecko na ręce żeby usnęła znowu, teraz kładziemy ją i zasypia bez płaczu i awantur :) Zdaję sobie sprawę z tego, że w pewnym sensie jest to "półśrodek", bo jednak śpi z nami, niemniej jednak jak dla mnie jest to coś, czego do tej pory żadnymi metodami nie udało się nam osiągnąć :)

A poza tym...na szczepieniu dziś byłyśmy. Niestety, nie było tak spokojnie jak dotychczas, ale według mnie to wina tej cholernej zmiany czasu - szczepienie wypadało w porze dotychczasowej Zarazkowej drzemki. Dziewczynka niewyspana była, więc i to całe zamieszanie wokół jej osoby (pomiary, badanie) bardzo ją denerwowało. Nasza córeczka waży 12,700, ciemiączko zarośnięte, dziewczynka zdrowa i zaszczepiona :) Kolejne spotkanie z miłymi paniami z Punktu Szczepień za 4 miesiące :)

wtorek, 28 października 2008

zmiana czasu

Stwierdzam, że zmiana czasu wymyślona jest po to, by małym dzieciom (i ich rodzicom) kompletnie zdezorganizować dzień :/ Hania chodzi zmęczona, wieczorem najchętniej kładłaby się o 19.00, z drzemką w ciągu dnia też się namieszało - spałyśmy ok. 13.30 przez 2 godz i to starczało do wieczora, teraz już po 11.00 Hania ziewa jak wściekła i muszę się nagimnastykować nieźle,żeby przynajmniej do 12.30 ją przetrzymać. No bo o ile można pokombinować i przesuwać porę pójścia spać, o tyle pobudka jest niezmiennie o 8.00. To znaczy BYŁA o 8.00, teraz o 7.00 się Zarazek budzi. I mam takie niejasne przeczucie, że jak już dostosujemy się do tych nowych godzin, to akurat przyjdzie pora na zmianę czasu na letni - i tak cały rok walka z czasem :(

Zarazkowa nowa bryka ;)







Po dłuuuuugim namyśle Zarazkowa Mama wreszcie podjęła decyzję o zakupie nowego wózka :) Powyżej - fotorelacja z niedzielnego spaceru. A okazja była poważna: pierwszy od początku roku akademickiego wspólny weekend oraz pierwszy Haniutkowy wyjazd w nowym nabytku ;) Sądząc po spokojnym przebiegu wycieczki, wybór był dobry, wózek wygodny.
Powtórzę się, ale co tam - piękną mamy jesień w tym roku...

szaleństwa męczą dzieci :)





Nawet największego twardziela wykańcza hasanie na placu zabaw :) Walczyła dzielnie dziewczynka jednak przegrała ze snem - mój słodziak kochany :* Nawiasem mówiąc - dobrze, że wózek barierkę ma, inaczej Haniutek złożyłby się jak scyzoryk :D

kochamy place zabaw!!!








Piękną mamy jesień :) można spacerować, spacerować, spacerować... Zarazek w ostatnim czasie w kwestii trasy spacerów ma własne zdanie - przyjęła taktykę: uciec tam, gdzie chcę :) A skubana pamięta dobrze drogę, która na plac zabaw prowadzi, więc jeśli Handzia ma na plac zabaw chęć iść, idzie nie oglądając się za mamą. Zaczęło się niniejszym ganianie za Zarazkiem co jest dość ciekawym etapem przyznaję. Jeśli mam asystę w postaci babci jest, można powiedzieć, wesoło. Jeśli natomiast jesteśmy na spacerze same - wtedy już kiszka troszkę :) Uciekający Zarazek i wózek to troszkę za wiele ;)

nocne wędrówki



Zarazek miał plan. Podejrzewam, że był to plan wdrapania się na "wyższy poziom" i zawołanie Rodziców - żeby się przytulić. Jednak po drodze Zarazek plany zmienił z powodów bliżej nam nie znanych, i taki oto widok zastaliśmy, kładąc się wieczorem spać :D

zima idzie, czyli radość o poranku



Zarazek prezydentem nie będzie. Będzie modelką. Skąd taki wniosek? Jak widać - reakcja na widok aparatu godna zawodowej fotomodelki ;) A że prezentowała zimowe męskie rękawice? No cóż - taka praca :)

jabłkowy skrytożerca





W ostatnich dniach Zarazek przejawia nawrót uczuć do jabłek :) Na spacerach mijające nas osoby taki oto widok oglądają - Handzia oczywiście "siama" jabłuszka wcina, inaczej jest wrzask i nie ma jedzenia - nasza samodzielna dziewczynka :)

Mama na "wychodnym"




Mimo wielu wątpliwości - bezpodstawnych rzecz jasna - Zarazkowa Mama była na pierwszej od ...nastu miesięcy imprezie. Oczywiście było przesympatycznie, naśmiałam się tak, że aż mięśnie bolały i najchętniej w tą sobotę poszłabym ponownie :) Zarazek z Tatą dali sobie świetnie radę, dziewczynka była grzeczniutka i nie dokuczała za bardzo Tatusiowi. Mama była w domu o 1.30 :) ale warto było zarwać tą noc :)
Pozdrawiam Koleżanki :D

piątek, 24 października 2008

Matki rozterki ;)

Zarazkowa Mama dostała zaproszenie na imprezę na sobotę. "Babiniec", dawno nie widziane koleżanki, z którymi kiedyś razem pracowałam. Przecudne towarzystwo i super są imprezy w tym gronie. Ale teraz Mama ma Dziecko i problemów tysiąc. No bo jak to - ja sobie pójdę a Hania? Jak beze mnie będzie jadła/bawiła się/zasypiała/i różne inne... ;P I jak Oni sobie radę dadzą z Tatą sami? Oczywiście doskonale wiem, że dadzą sobie radę świetnie i Hania pewnie nie odczuje nawet mojej nieobecności ale zadziwia mnie zmiana poglądów i nastawienia w stosunku do tych "sprzed" Hani, jednak faktycznie dziecko wywraca świat do góry nogami i zmienia poglądy o 180 stopni :)

A tak poważnie - już doczekać się nie mogę tej soboty. W końcu od jakichś 15 m-cy nie miałam wychodnego :))

przemeblowanie i wyciszanie by Tato vol. 3






Zarazkowi Rodzice postanowili zacząć przywracać utracony przed 8 miesiącami ład i porządek :) W wolnym tłumaczeniu oznacza to, że poważnie bierzemy się za nakłanianie Hani do spania we własnym łóżeczku. Ponieważ dotychczasowe - polecane w literaturze - metody, w przypadku naszej kochanej skomplikowanej ;) córeczki, nie przyniosły rezultatów, postanowiliśmy zrobić to powolutku i po swojemu. Tak więc mamy nowy "mebel" - dziecięco - rodzicielskie łóżko :D Narazie wychodzi nam z usypianiem, coprawda trwa to troszkę (jakieś 10 kołysanek), jednak Hania zasypia we własnym łóżeczku, musi tylko czuć Mamy rękę obok siebie. Zobaczymy jak będzie dalej, będę zdawała relację na bieżąco :)
A przy okazji jak widać - wyciszanie by Tato część 3 :) Nie mam siły z nimi walczyć w tym zakresie, pewnie to niepedagogiczne, ale bawią się tak fajnie i Zarazek jest taki szczęśliwy, że nie chcę im odbierać tych kilkunastu minut przed snem, a niech tam sobie szaleją ;)

goście, goście... i po gościach







Byli dziś u nas goście - na "kawie i ciachu" ;) Było gwarnie i wesoło a Zarazkowi strasznie żal było, kiedy wszyscy się zbierali do domu. A po imprezie posprzątać ktoś musiał, Hania wzięła się więc ochoczo do pracy. Najpierw jednak musiała się posilić bo jak widać niedożywione dziecko ;) , więc pojadła okruszków z talerzyka (nawiasem mówiąc szczerze podziwiam ją za cierpliwość w tym podjadaniu okruszek po okruszku), potem wytarła stół - i już pokój lśnił czystością :) Super mieć takiego pomocnika jak Haniutek :)

z wizytą u Dziadków

Z cioteczną prababcią ;) (bo to ciocia Zarazkowego dziadka to chyba będzie jakoś tak?)




I z Babcią Lucynką (babcia jak zwykle asekuruje coby Zarazka uchronić przed.... no właśnie - przed czym?) :)



U Dziadków Haniutek też ma wózek i też bez wspomagania ;) Dlatego z zawracaniem musi sobie radzić inaczej - podnosząc do góry, a co!



Męczenie Dziadka



Przegryzka. Jak zwykle "siama" :D



U Dziadków fajnie jest. Przede wszystkim dlatego, że mają większy pokój niż my i można poszaleć i wybiegać się do woli. I dlatego, że mają okno balkonowe, przez które widać jeżdzące na dole autobusy i samochody. I wogóle fajnie jest mieć dziadków. Za tydzień jedziemy do drugich Haniowych Dziadków - tam też jest tak fajnie :)

mięsożerca i przeląd uzębienia






Czasem odnoszę wrażenie, że dla Zarazka mięso jest jak woda - do życia niezbędne :) Tym sposobem mamy sesję z kurczakiem w roli (prawie) głównej. A żeby nie było - kurczak jest w folii pieczony tak więc dla Zarazkowego zdrowia nie szkodliwy :P Jeśli do tego dodać słynne już minki na widok aparatu - wychodzą zdjęcia z gatunku: optymistyczne i poprawiające nastrój :D

PS. I jak widać - ząbki przecudne mamy, nikt nie zarzuci, że kręcimy z ich ilością - widać jak na dłoni :)

czwartek, 23 października 2008

ekipa sprzątająca :)





Robienie przysłowiowego "czegokolwiek" w domu w kwestii porządków w czasie, kiedy jesteśmy same w domu, jest rzeczą prawie niemożliwą :) Nawet zamiecenie podłogi urasta do rangi ogromnego problemu, gdyż Zarazek wtedy bawi się najlepiej w wybieranie z kupki kurzu i zjadanie paproszków (a przyznać muszę, że robi to z tak dużą prędkością, że często nie zdążam w porę zareagować) ;) Matka wzięła się więc na sposób i Zarazkowi nową zabawkę sprawiła. Zabawka jest super :) Tylko z mopa cosik "włosy" wyłażą i po podłodze się walają :) No ale czyż nie jest to niska cena za możliwość w miarę spokojnego pozamiatania podłogi?