poniedziałek, 30 listopada 2009

z cyklu: pogawędki z Zarazkiem :)

Hania ogląda u Dziadków zdjęcie, na którym jest mama w ciąży i tato.

- Tu maaama, tu taaata... - wymienia Hania pokazując paluszkiem
- Haniu, a wiesz, kto jest tu, w brzuszku u mamusi? - pytam, planując opowieść jak to Hania kiedyś w brzuszku... i takie tam ;)
- Opa! (piłka) - odpowiada Dziecko sprowadzając mnie na ziemię :D

Dziękuję, Córko. Odarłaś mnie ze złudzeń, że w ciąży wyglądałam ładnie ;P

słowniczek :)

- BA - pada śnieg
- KUŁAŁA - chihuahua
- KUKUBABA - ciuciubabka (Hania ostatnio bardzo lubi bawić się w ciuciubabkę, są 2 wersje tej zabawy:
- kukubaba - gdy szuka babcia; oraz
- kukumama - gdy szuka mama :D

sobota, 21 listopada 2009

szkoła tańca panny Hanny

Dla zainteresowanych - jeszcze są wolne miejsca, ceny konkurencyjne ;)

Kurs obejmuje różne style tańca, między innymi:


taniec nowoczesny lub jak kto woli zaklinanie deszczu :)





taniec współczesny - nieśmiertelna macarena :D (która Zarazkowi niezmiernie przypadła do gustu, podobnie jak chihuahua czy jak tam się to pisało ;) )





Z tym tańcem to jest jakiś szok ostatnio, Hania żąda włączenia jednej płyty i zaczyna tańczyć - oczywiście nie da posiedzieć, wyciąga nas też do tańca i skakania :) Tylko Dziadek nie reaguje na Zarazkowe prośby i dzielnie siedzi w miejscu kibicując tylko. Leniuszek ;)

przedstawienie

Po raz kolejny postanowiłyśmy pójść i poczuć namiastkę teatru ;)
Hania od razu odważnie przysiadła się do chłopców z 2-3 klasy.



Tematem "spektaklu" były przepisy ruchu drogowego. Dzieci zachęcane były do czynnego udziału w przedstawieniu, w nagrodę dostawały lizaki. Hania oczwiście też lizaka chciała, więc zgłosiła się na ochotnika do udziału w zabawie. Jej zapał trwał jednak tylko do chwili, kiedy Pan Aktor podszedł i chciał zaprowadzić ją na środek - wtedy zaprotestowała i zmieniła zdanie. Chęć otrzymania lizaka była jednak baaaadzo silna, więc Hania sama poszła sobie na "scenę" i poczęstowała się lizakiem.
Mówiłam już kiedyś, że da sobie radę w życiu dziewczynka? ;)


babci pomocnica :)

to Zarazek baaardzo lubi :)

czyli rodzinny spacer :)









:)

Posted by Picasa

trening cierpliwości

Układanie puzzli to jedno z ulubionych zajęć Hani. Jeszcze oczu dobrze nie otworzy rano, już każe sobie podać układankę do łóżka i układamy - z pół godziny... I nie ważne, że może śniadanie, może herbata, a może siusiu - są puzzle i nic więcej się nie liczy :)


To zamiłowanie to nie po mnie. Ja cierpliwości nie mam do takich zabaw. Zarazkowy Tato to co innego, kiedyś z 1500 części układał obrazek :)





"troszkę" nam córka urosła... :)


październik 2008 r.




listopad 2009 r.


strój do kościoła w niedzielę gwiazda wybierała sama

Prawie sama. Lekko ingerowałam w spódnicę, bo pierwotny wybór był typowo letni :)
A jaki był wynik tych jej wyborów widać poniżej.

Dama. Nie ma to-tamto ;)






u nas już świąteczny nastrój :)

Hania mikołaje w tym roku uwielbia :) Więc kiedy zobaczyła mikołaja w sklepie zapragnęła go mieć. I szczerze powiem - nie myślałam, że tym małym zakupem sprawię dziecku tyyyyle radości :) Minęło już kilka dni, a Hania nadal rozmawia z mikołajem, opowiada, że piłkę jej przyniesie...A my mamy argument przetargowy w chwilach złości naszej dwulatki - przecież mikołaj przynosi prezenty tylko grzecznym dzieciom ;P





wtorek, 17 listopada 2009

szczepienie

Byłyśmy z Zarazkiem na szczepieniu ostatnio. Szczerze powiedziawszy troszkę się denerwowałam, bo na ostatnim byłyśmy kiedy Hania miała rok i bez reszty zajmował ją fakt możliwości zabawy telefonem taty/mamy - to był nasz sposób na zajęcie Hanki, skuteczny niezmiernie. No ale teraz to co innego - szłam z dwulatką co to ma własne zdanie, potrafi wrzeszczeć w niebogłosy i straciła lekko zainteresowanie zdobyczami techniki ;) Jakby tego było mało Zarazkowy Tato był w pracy i nie mógł iść z nami.

Ponieważ jestem zdania, że dziecko powinno wiedzieć o wszystkim co jego dotyczy, od rana zaczęłam opowiadać Hani jak to pójdziemy do pana doktora, który Hanię zbada, posłucha serduszka, gardełko obejrzy i takie tam. Najpierw była zdecydowanie na NIE. Słuchanie serduszka jeszcze ewentualnie, ale gardło pokazywać? Mowy nie ma! Postanowiłam więc potrenować z Hanią otwieranie buzi - ja zaglądałam jej, ona mnie, i jakoś powoli przekonała się i do tej części badania.
Otwieranie buzi trenowała dziewczynka dzielnie od ok. 9.00 do 12.30, kiedy to do gabinetu weszłyśmy. Jeszcze po drodze pokazywała, jak to będzie gardełko pokazywać :)
Weszłyśmy. Lekarz przywitał się z Zarazkiem, powiedział kilka miłych słów - pierwsze lody przełamane ;) Potem zaczął słuchać serduszka - luzik, Hania zadowolona. Potem...Odwrócił się na pięcie i poszedł sobie - koniec badania, można szczepić.

- Mimi, aaaa (tu Hania otworzyła buzię) pam nie... - powiedziała Hania zawiedziona
- Tak, nie oglądał pan doktor gardełka - odpowiedziałam bez sensu troszkę ;)
- A mam obejrzeć gardełko? - wtrącił się do naszej rozmowy lekarz
- Właściwie...Od rana dziecko uczyło się, jak otwierać buźkę do badania - odpowiedziałam

Lekarz wziął latareczkę, poprosił Hanię o otwarcie buzi. Dzieciak zachwycony i przeszczęśłiwy buźkę rozdziawił dokładnie tak, jak to trenował od rana. Potem, w bonusie, pan doktor mógł jeszcze podziwiać wyszczerzone Zarazkowe ząbki :)

Po badaniu Hania dostała naklejkę dzielnego pacjenta. Bez zająknięcia wystawiła ramionko do ukłucia, podczas zastrzyku nawet się nie poruszyła, nie skrzywiła, nie zamarudziła. A na koniec podziękowała: Uję. Z 10 razy napewno. widocznie jej się podobało :D

Z gabinetu wyszła mówiąc: "Tadammmm!" i dumnie prezentując swoją naklejkę :)

Moja dzielna córeczka :*

wtorek, 10 listopada 2009

słowniczek :)

- DÓ - dół
- DUDA - góra
- BOBA - bok :)
- SIUSIU - siusiu oczywiście
- JOJO - hejo (pozdrowienie teletubisiów)
- BABA ŁAŁA - babcia Marysia
- DIADIA ŁAŁA - dziadek Mietek
- BABA - babcia Lucynka
- DIADIA - dziadek Kaziu

babcia Marysia i dziadek Mietek mają pieska, w odróżnieniu od babci Lucynki i dziadka Kazia, i tak to sobie Hania dziadków "porozróżniała" :D

ciasteczka vol. 2 ;)

Zachęcone poprzednim kulinarnym sukcesem, postanowiłyśmy po raz kolejny ciasteczka upiec. Poniżej prezentujemy foto-przepis na ciasteczka z mlekiem modyfikowanym by Zarazek ;) (oryginalny przepis dostępny TU )

A, zdjęcia lekko nie aktualne ale to ze względu na ogarniającego mnie jesiennego mega lenia ;)




Do miski włożyć 150 g miękkiego masła





Sprawdzić, czy cukier puder jest wystarczająco słodki...



...po czym wsypać 1/2 szkl. cukru pudru do masła



Ubić na jasną, puszystą masę



Nie przerywając ubijania wylizać rozsypany cukier ze stolika, niech się nie marnuje ;)



2 jajka wbić do miseczki...



...roztrzepać...



...po czym powoli dodawać do masła nie przerywając ubijania





Niech tam się ubija spokojnie, w międzyczasie można poszukać rozsypanego cukru pudru na stoliku i podłodze i zjeść go, oczywiście :)



Posprzątać miejsce pracy



Wsypać 2 szkl. mąki...



...i 1 łyżeczkę proszku do pieczenia





Ponownie posprzątać miejsce pracy :)



Dosypać 1/2 szkl mleka w proszku i 125 g posiekanej białej czekolady, wymieszać



Blachę wyłożyć papierem do pieczenia, z ciasta robić kulki wielkości orzecha włoskiego i wyłożyć na blachę, lekko spłaszczyć (Hania preferowała "nieco" mocniejsze spłaszczanie ;P )



Piec w 200 st. przez 10 min, po wyjęciu studzić na kratce



Efekt rewelacyjny.
Smacznego!

w kuchni czuje się jak ryba w wodzie :)

W garnku oczywiście nie było gorącej wody, na co mylnie wskazują założone rękawice ;) Ale radości mnóstwo :)




wymagająca to nasza córka nie jest za bardzo...

Ostatnio, z racji zbliżającego się grudnia, "wałkujemy" temat prezentów. Pytam:

- Co chciałabyś kochanie od mikołaja dostać?
- Opa! (piłkę) - odpowiada Hania po chwili namysłu
- No dobrze, piłeczkę, a może coś jeszcze? Może lalę?
- Nie, mama, łała nie. Uję, mam. (nie mamo, lalki nie chcę, dziękuję, już mam) - odpowiada Hania
- Ale mikołaj może przynieść coś jeszcze poza piłeczką. Puzzle może?
- Nie mama, uję, mam - odpowiada Hania zniecierpliwiona - Opa tiem. TI-A-TI-A! (piłkę chcę, i tu przeliterowała chyba, żebym dobrze zrozumiała i dała jej spokój ;) ) - Opa!

I koniec dyskusji. Nadmieniam, że piłkę oczywiście Hania też ma. Chyba z 7 różnych rozmiarów. Ale Hania piłki kocha po prostu :)


A tego posta pokażę Dziecku za jakieś 10 lat, kiedy będzie się domagała 5 pary butów albo kolejnej sukienki :P

wtorek, 3 listopada 2009

słowniczek :)

PUPA - pupa :)
YBA TAK/YBA NIE - chyba tak/chyba nie, ostatnio Hania odpowiada w ten sposób zamiast prostego tradycyjnego "tak/nie" :D