Dopóki Hani nie było nie zdawałam sobie sprawy, jakie fajne jest mieszkanie nad morzem :) Teraz doceniam bardzo to, że tak bliziutko mamy nad wodę :) Dzisiejszy poranek i przedpołudnie znowu na plaży spędziłyśmy, pogoda nawet dopisała - nie było wprawdzie upału, ale na tyle ciepło, żeby po piasku na bosaczka Dzieciak mógł pobiegać.
Zdjęcia takie monotematyczne trochę, z początku pobytu, ale oczywiście bateria w aparacie Matce padła więc dalszej części zabawy nie miałam szansy uwiecznić ;/
Powrót do przeszłości ;P Hanna szelki z wózka wyciągnęła (właściwie sama nie mam pojęcia, po co je wożę) i kazała sobie założyć :) Takie zakładanie szelek to nie tylko wspomnienie niemowlęctwa ;) ale też wstęp do zabawy w konika: Hanka z szelkami biegnie robiąc "klak, klak..." (tak językiem, jak koniki robią) a "osoba towarzysząca" ma ją za szelki trzymać jak za lejce i biegać za nią wołając: "wio!" :D
2 komentarze:
Ale urocza ta plażowiczka:-)
:)
Prześlij komentarz