Bo tylko dziecko potrafi wbić patyk w ziemię, nadać mu imię i pokochać...
czwartek, 9 kwietnia 2009
i tyle ze świątecznych planów :/
Jesteśmy na Mazurach, jest ciepło, słonecznie....i się obudziłam :/ Mieliśmy wyjeżdżać wczoraj wieczorem. W środę znaczy. W poniedziałek zaczął się kaszel, ale nie jakoś szczególnie mocno. W nocy z pon na wt "przyłapałam" Hankę na temp 38,6 - dostała Panadol, do rana spokój. W ciągu dnia kaszel dalej i katar troszkę, u lekarza nie byłam bo temp się trzymała ok. 37,1 i przyznam, że w tej sytuacji nocną gorączkę na zęby "zwaliłam". Wieczorem jednak powtórka - przed spaniem 38,2 więc profilaktycznie Panadol coby noc spokojnie minęła. W środę rano do lekarza, skutkiem czego siedzimy sobie radośnie kompletnie na święta w domu nie przygotowani z Hanką i z anginą :(( :/ No żesz by to... Ale nasz pediatra mnie pocieszył, że tak właściwie to powinnam się przyzwyczaić, bo dzieci już tak mają że nie bacząc na wszelkie rodzicielskie plany ZAWSZE chorują w najmniej odpowiednim momencie. Bez antybiotyku niestety się nie obeszło, ale przynajmniej poprawę widzę już, kaszle dziewczynka mniej i nie gorączkuje :) Jutro jeśli dalej będzie tak ciepło możemy już na trochę na dwór wyjść, bo 3 dni z Hanką zamkniętą w 4 ścianach to już lekka przesada ;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz